Od miesiąca jestem atakowana zniczami w sklepach, od dwóch tygodni dyniami w mediach, a od tygodnia myślami, co by tu założyć na imprezę p.t. Halloween (miałam mieć wychodne – tylko JA!). Sama od kilku tygodni wrzucałam na Facebook’a fotki śmiesznych przebrań dzieci. O tak, tego święta nie da się przeoczyć.
Oczywiście to handel napędza takie „święta” jak Walentynki czy Halloween. To bardzo komercyjne wydarzenia i ogromne zyski. Z drugiej strony nikt nikogo nie zmusza przecież do brania w tym udziału, a przenikanie się kultur jest nieuniknione i postępuje od lat. Dość wybiórczo, ale zawsze.
Więc tak, każdy ma prawo spędzać ten czas tak, jak ma ochotę. Czy tradycyjnie w zadumie, trochę szaro (czyt. po polsku), halołinowo-pomarańczowo na wesoło (czyt. po amerykańsku) czy pół na pół (wczoraj impreza w przebraniu draculi, dzisiaj zapalanie zniczy na grobach). Szanujmy to! Tym bardziej, że Zaduszki i Wszystkich Świętych to święta kościelne, a coraz więcej osób od kościoła w obecnym wydaniu się odwraca. A o groby bliskich trzeba dbać cały rok! Nie tylko dzisiaj, gdy mamuśki stroją dzieci w najlepsze ciuchy i jazda od cmentarza do cmentarza. Grobbing. To tu, to tam. Zawsze spotka się rodzinę bliższą czy dalszą, poplotkuje, obgada. Nie ważne, że zimno dziecku w białych rajstopkach i lakierkach. Ważny jest lans. To, żeby się pokazać.
A na imprezę w końcu nie poszłam, bo padłam o 20-tej po zarwanej nocy z Juniorem. O i taki halołin po matczynemu miałam.
26 komentarzy
Ja też dzień spędziłam w podróży do bliskich, tych których już ze mną nie ma ;(
Ja 1 listopada też…
Podoba mi się, że i u nas dzieci zaczynają chodzić w przebraniach od domu do domu w celu zbiórki słodyczy. W naszej kulturze zdecydowanie brakuje luzu, a ludziom spontanicznego uśmiechu.
Co do lansu cmentarnego staram się nie oceniać. Strój nie świadczy wcale o tym czy ktoś bardziej w ten dzień oddaje się zadumie czy mniej, a mamy to do siebie że zawsze znajdziemy powód do narzekania i przyczepiania ludziom łatek. Myślę, że nie każdy kto elegancko ubiera siebie i dzieci robi to na pokaz. Z tego co mi wiadomo nie ma kodeksu przyzwoitego stroju na 1go Listopada, a z boku nie możemy powiedzieć czy dana osoba nie ubiera się tak codziennie ;)
Ja na cmentarz ubieram siebie i dzieci ciepło i wygodnie, bo tam, gdzie jeździmy na dodatek wiatr ma pętle. Jednak moda cmentarna mnie śmieszy i smuci jednocześnie. Nie oceniam tu zadumy, jednak włosy prosto od fryzjera, futra (wczoraj pechowo za ciepło było) i te przemarznięte dzieci w lakierkach jakoś tak mi utkwiły w głowie. Do tego dokładam balony i watę cukrową sprzedawane przed bramą i mam pełny obrazek ;)
Osobiście nie jaram się dyniami, chyba że na talerzu ;) ale nic mi do tego, jak i kiedy kto imprezuje. Przy czym najlepsze jest to, że część z tych oburzonych halloweenem następnego dnia w akcie zadumy zajada się podcmentarną kiełbachą i w przypływie refleksji chlapie jedno piwko.
Dokładnie :D
Wydaje mi się, że 'młoda' część naszego społeczeństwa przejeła bardzo fajnie 'halołinowe' zabawy;) I dobrze. Ja nie mam nic przeciwko.
Nie podoba mi się jednak 'ocenianie' tych, którzy tego nie robią… A już kilka takich postów przeczytałam na blogach.
Skoro według piszącego każdy ma prawo robić i bawić się jak chce, to zostawmy wybór innych w spokoju. Szanujmy go tak samo, jak chcemy, żeby i nasz szanowano.
Czy za cierpiąco, za nudno, za nadęcie… Nie oceniajmy, bo powody mogą być różne.
Ja chyba za stara jestem;) Ale też 1 listopada to dzień, kiedy idę na grób mojego taty. Może moje myśli są gdzie indziej. Ale nie jest też tak, że 31 października nie da się ze mną dogadać, bo przeżywam i nie mogę patrzeć na dynie.
Poza tym, jeśli moje dzieci będą chciały się bawić w przebieranki, cukierasy i dynie to będziemy się bawić:)
Ja chcemy zachęcić innych do 'halołinowej' zabawy to pokazujmy, że jest fajnie, przebierajmy się, strojmy dynie itp. Nie oceniajmy, że ktoś nadęty, szary Polak i nie umie się bawić;)
To tak wszystko ogólnie, z inspiracji blogowej lektury 'halołinowej' ;)
Ja akurat naczytałam się tych anty-halloweenowych wpisów więcej ;)
A stoję po środku: 31.10 miałam iść na imprezę, ale 01.11 jechać na groby bliskich i jak dla mnie jedno z drugim się nie wyklucza.
Dla mnie tez nie wyklucza sie;)
Czyli zgadzamy się w 100% :))
A Junior co za nocne imprezy urządza;) ?
Ktoś mi dziecko podmienił jak nic! Budzenie co 2h i godzina lulania.
Coś brzuszek dokucza :(
Mi ktos starsze dziecko podmienil…
Wczoraj od rana do wieczora piszczal. Drzemka w ciagu dnia byla krotka i burzliwa. No wogle nie moje dziecko.
Imprezowac chce chlopak;)
Oby to tylko przejściowe!
Wlaśnie co to za imprezy,ze mamie spac nie daje,skandal!!!!
Tak czytam to post u Ciebie,to,u innych i widzę jedno: Halloween to kolejny pretekst do wytyczania swoich racji… Na szczeście w blogosgerze dzieje sie to w kulturalny sposób:) a z moda cmentarną to trafilas w samo sedno- u mnie też to dzieje.. I nerwowe spogladanie czy ktoś ma takie samo futro;)
Z grobbingu nie mogę przestać się śmiać:) Uwielbiam Twoje poczucie humoru!
Mści się potomek za plan wyrodnej matki pt. "Do ludzi wyjście" ;)
O tak, zerkanie która z nutrii a która z lisa ma. Bezcenne! A wszystko to temat do dyskusji zacny, także na blogach :)
Cieszę się, że się podoba :)) Bardzo! Niestety grobbing'u nie wymyśliłam ja a moi rozrywkowi znajomi tak mówią. Ci, co to zazwyczaj clubbing uprawiają i imprezę wspomnianą urządzali. Ściskam!
Mnie nie które przebrania dziwią. Jakie by nie było, dziecku powinno być wygodnie. Czasem rodzice za bardzo cudują.
Chociaż większość przebrań wygląda całkiem wygodnie:)
Zapraszam do mnie:) http://bebuszek.blogspot.com/
Dobrze to ujęłaś: przebrania ;)
Dziękuję ;)
Ale…Mikołaje już atakują;) Jeszcze nie wszystkie halołinowe gadżety sprzedane, a święta już obok wystawione;)
He he niedługo mikołaje będą sprzedawać znicze :)
Grobbing :D …
ja bym wybrała opcję pół na pół. Niestety nie miałam przywileju "wychodnego", ale co tam, może w przyszłym roku…
Mieszkałam 7 lat w Hiszpanii, jeszcze jako dziecko. Tam te zwyczajne halołinowe są mocno rozwinięte, większość dzieciaków lata po cuksy po domach, pamiętam jak sama latałam, później przez resztę nocy oglądałyśmy straszne filmy i zebrane słodycze, nie mowiąc o tym że i kasy zawsze mase się zebrało.
Ja miałam okazję i przeszła bokiem – nie wiem co gorsze ;)
Czyli jesteś skażona halołinem od podszewki – maravilloso! ;)
(google translator żeby nie było :P)
mi sam zamysł halloween odpowiada – tylko ten termin powoduje, że nigdy nie znalazłam czasu na zabawę pod znakiem grozy
Kilka lat temu, będąc w Stanach byłam na imprezie halołinowej. Grozy było tam niewiele, ale przebrania (koleś będący puszką Sprita na przykład) były super :)
Mnie zasadniczo idea halołinowa się podoba. W przyszłym roku planuję wyprawę po cukierki z Matim w przebraniu :) Cukierek albo psikus :D
Zdecydowanie jestem zwolenniczką złotego środka – czyli opcji pół na pół. Co prawda jakoś nigdy halołin nie obchodziłam, głównie z lenistwa, ale idea wesołej wigilii Wszystkich Świętych bardzo mi się podoba:)
Jeśli zaś chodzi o samo Wszystkich Świętych to mamy chyba zbliżone podejście, z resztą moje zdanie znasz, bo czytałaś posta;)
Wczoraj przebrani chodziliśmy po domach zbierając łakocie, dziś świętujemy urodziny męża, jutro będzie czas na zadumę – złoty środek :)