Dziękuję ci Bezmyślna Matko za to, że przyprowadziłaś wczoraj do lekarza swoje dziecko w kropki w pierwszym dniu varicella czyli ospy wietrznej.
Dziękuję ci Bezmyślna Matko za to, że nikogo o tym nie uprzedziłaś, tylko z impetem wkroczyłaś do poczekalni i gabinetu rozsiewając wirusa naokoło.
Dziękuję ci Bezmyślna Matko za to, że dałaś wszystkim obecnym tam dzieciom (w tym mojemu kaszlącemu Juniorowi i jakiemuś śpiącemu noworodkowi z lekkim katarkiem) aż 10% szans, że NIE zachorują na ospę (chojna Ty!).
Dziękuję ci Bezmyślna Matko za to, że wkurzyłaś cały personel medyczny swoją ignorancją i bezkresnym brakiem odpowiedzialności, a mimo to nie padły niecenzuralne słowa (na głos).
Dziękuję ci Bezmyślna Matko za to, że dałaś mi jakieś dwa tygodnie z hakiem na oddech zanim mój dom zamieni się najprawdopodobniej w polowy drapiący się szpital.
Dziękuję ci Bezmyślna Matko za to, że szczyt choroby wypadnie w moje styczniowe urodziny i zamiast imprezy „30 lat i ciut minęło” mogę co najwyżej urządzić „Ospa Party”.
Dziękuję ci Bezmyślna Matko za to, że będę przygotowana na tę chorobę i nie będzie to dla mnie niespodzianka, jak zobaczę kropki na skórze moich dzieci.
Szczęściara ze mnie. Nie ma co. Ale chyba jednak wolę niespodzianki.
Wesołych Świąt Bezmyślna Matko!
źródło zdjęcia: TU
46 komentarzy
eh :/
to fakt, głupota niektórych matek powinna być karalna.
tylko tych dzieci szkoda…
Trzymam kciuki za to abyscie sie jednak uchowali od ospy. Pozdrawiam
Dziękujemy!
O kurcze… Współczuję :-(
Oby chociaż łagodnie przeszła…
Matka – fakt – nie najbystrzejsza:/
Oby! Dziękuję.
Głupia baba:/Ale, ale jak Gabryś zachorował i zarażał a ja jeszcze o tym nie wiedziałam miał styczność z dużą grupą dzieci i wyobraź sobie, że nikt inny nie został kropkowym stworkiem:)) Więc jest nadzieje!!
Ps. Jesteśmy z tego samego rocznika:)
Czyli jest nadzieja ?? Chociaż ponoć to matka głupich ;)
Oj ja chyba starsza o +1 lub +2 :P
Szkoda komentować…wspólczuje i może jednak te 10% zadziała w waszą stronę!
Tego się trzymam!
prędzej czy później każde dziecko przez to przechodzi.
Niektóre bezmyślne mamy wlasnie tak robią,aby dzieci chorowaly zbiorowo…taka ich troska o inne pociechy :/ bo lepiej wszystkie naraz niż tylko jedno
Wiem, że i tak nie unikniemy ospy, ale jakoś tak wkurzyło mnie to i ten noworodek w poczekalni ech… a do świadomej ospa-party-uczestniczki mi baaaardzo daleko.
Mogłaś zerknąć w karty na stole lekarskim i uzyskać jej adres ;)
Życzę, żebyście nie złapali!
Ta, i przyjść do niej w odwiedziny z rota wirusem ;)
Dziękujemy!!
Niech was ominie szerokim łukiem.
Oby :)
I nie tylko takie głupoty matki popełniają…:(
Niestety.
niektórzy tylko widzą czubek własnego nosa niestety…
Taaaa.. i wszystkie rozumy pozjadały.
No obyś nie znalazła się w tych 10 % :) Zdrówka życzę i udanej imprezy urodzinowej :). Pozdrawiam, Mama A.
Dziękuję! Tylko co tu świętować :P
U nas w przychodni jest część dla zdrowych i chorych dzieci. W tej drugiej dodatkowo jest izolatka dla dzieci właśnie m.in. ospowych.
Ale jak był remont to usg przeniesiono na korytarz z dziećmi chorymi. I czekaliśmy ze zdrowym Irkiem na kontrolne usg…
A mama może ‚nowoczesna’ i chciała na ospa-party zaprosić;)?
Nie dajcie się kropkom! :*
To faktycznie pomyśleli w tej waszej przychodni – nie ma co…
Dzięki!
… :/
Szkoda,że głupota jest nieuleczalna :( Trzymam za Was kciuki aby wszystko było dobrze :)
Ci, co takie lekarstwo wynajdą, dostaną Nobla jak nic ;)
Dziękujemy!
Niepoważna baba :/
Uj, trochę bez sensu, szanowna pani matka nie zauważyła ze nie jest na świecie sama… Oby Was ominęło! Dawajcie znać co i jak! Pozdrawiamy :)
Pewnie, że damy znać! Pozdrawiam ciepło!
Moj syn zarazil sie ospa wlasnie u lekarza. ospa dopadla nas jak mlody nie mial roku i dopiero co skonczyl (trzydniowke). Lekarz myslal, ze to rozdrapana krostka trzydniowkowa, ja usiadlam do netu i domyslilam sie, ze to nadeszla ospa. I mam taką mysl…dziekuje bezmyslnej matce, ktora przysla do gabinetu z ospa…bo dzieki temu ospa z glowy, a szczepienie niepotrzebne! Wszystkie matki świete, wszystkowiedzące…ale hipokryzja!
Do szczepienia dzieci na ospę mi daleko, jednak do świadomego narażania innych (w tym noworodka!) jeszcze dalej – skrajna, kłująca w oczy głupota. Dobrze, że nie jest zaraźliwa jak ospa.
Łoooo…..ja Bogu dziękuję że pojechałam na weekend do rodziców i nie poszłam na sobotni kinder bal do sąsiada bo byśmy ospę mieli jak nic…jego w poniedziałek już wysypało:P
Na bank! Z tego co mówiła pediatra, osoba, która złapała ospę (te kilkanaście dni wcześniej) zaczyna zarażać innych już 2-3 dni przed wysypką. Farciara ;)
Uff….ale pozostałe dzieci które na imprezie były już tego szczęścia nie miały:(
o ja cię, współczuję.
O mamo, oby Was ominęło!
Zabiłabym kobietę na miejscu.
Trzymam za Was kciuki by się ospa nie wylęgła.
Zapraszam do siebie. Nominowałam Twój blog do Liebster Blog Award :)
http://aniol-na-szczescie.blogspot.com
No sucz. I co zrobisz :/
Durne babsko…
Pełno takich. I to nie tylko bezmyślnych matek, ale debili w ogóle, szkoda tylko dzieci i dorosłych, którzy cierpią przez głupotę.
ale zepsuła niespodziankę:))
szkoda dzieci tylko, ech
brak słów
o matko ..zabić to za mało !
Powiem Ci, że służba zdrowia też ma swoje za uszami. Jak ja dzwoniłam, że moje ma ospę to zaproponowali lekarza dopiero na następny dzień na wizytę domową. Niby ospy się nie leczy ale lekarz powinien jednak zobaczyć. A jak matka jakaś narwana i niecierpliwa to do przychodni poleci…
Druga sprawa, że przy pierwszym sama bym może poleciała gdyby nie sobota. Nie wpadłabym, że to co ją dosięgło to ospa.
Tak czy siak życzę żeby ominęło. Pozdrawiam
Mój synek miał ospę mając 1,5 roku i nie kojarzę i nie znam żadnego dziecka, które w tym czasie miało ospę. Miał zaledwie kilka krostek. W domu miałam również córeczkę, która miała pół roku i się nie zaraziła, lekarka mi powiedziała, że dzieci mniej więcej do 9 miesiąca życia mają przeciwciała od matki (jeśli oczywiście przeszła ospę). My przechodziliśmy ospę w sierpniu, więc z dwojga złego wolałabym ją przejść w styczniu, a nie latem.
Nie tylko matki potrafią być bezmyślne. Dwa lata temu moja córcia miała jakąś infekcję, nic poważnego, ale mój mąż zabrał małą do lekarza. Dostała jakiś ziołowy syrop na kaszel. Następnego dnia była cała w plamach. Nie pasowało mi to do żadnej choroby wieku dziecięcego, ale lekarzem nie jestem. Wybraliśmy się do innej przychodni (mieszkaliśmy wtedy na wsi i nie było naszej lekarki), uprzedziliśmy telefonicznie jak i później w rejestracji, że obawiamy się, że może to być coś zakaźnego. Pierwszą godzinę spędziliśmy w poczekalni mimo próśb i gróźb, po godzinie zaprowadziła nas lekarka do izolatki. Potem jeszcze w izolatce siedzieliśmy łącznie 2 godziny. Po wizycie pediatry, a potem dermatolog, bo tamta nie wiedziała co jest Aurelii okazało się na szczęście, że to tylko reakcja alergiczna – pokrzywka. Skąd mogłam wiedzieć? Jednak to w jaki sposób zajęto się nami w tamtej przychodni zraziło mnie tak, że nigdy więcej moja noga tam nie postała. A co gdyby to faktycznie było coś zaraźliwego? W poczekalni uciekliśmy na drugi koniec ciasnego korytarza, żeby odizolować małą od innych dzieci i nie pozwalaliśmy im podchodzić, ale przy chorobie zakaźnej i tak mogłoby to się okazać niewystarczające. Nie zawsze to jest wina matki, tak jak w moim przypadku. Personel medyczny powinien zwracać uwagę na takie przypadki i od razu kierować do izolatki.