DROGIE MAMY!
Dawno temu dobry kolega zapytał mnie po cichutku, czy jego żona się nie obrazi, jeśli pod choinkę dostanie od niego depilator. ‘A dlaczego chcesz jej dać taki prezent?’ zapytałem szybko i zaraz usłyszałem ‘wiesz, ona od porodu rzadko myje głowę, ciągle chodzi w dresach no i… przestała golić nogi!’. Znałem ich oboje bardzo dobrze od wielu lat – to ona w tym związku zawsze była bardziej zadbana i lepiej ubrana, pilnowała porządku, dbała o czystość domu i domowników. Zdziwiła mnie zatem cała ta sytuacja i odwrócenie rólestetycznych’ w ich domu. Obiecałem że się dowiem i kilka dni później zagadnąłem jego żonę.
Czułem się jak saper z odbezpieczonym granatem przed bramką na lotnisku – wysiliłem wszystkie najmniejsze nawet zwoje mojego mózgu i odkurzyłem najstarsze znane mi przenośnie i paralele – wszystko po to, aby jej nie urazić i w sposób maksymalnie delikatny ukryć pytanie. ale jednocześnie je zadać: „Czemu się tak paskudnie zapuściłaś Mamo?”
Odpowiedź otrzymałem szczerą i bez owijania w bawełnę: ‘Wiesz, ja już mam męża, dobrą pracę i dom, teraz dziecko – mam tyle na głowie że nie mam kiedy dbać o siebie, poza tym po co – przecież nikogo nie szukam, kochamy się z mężem!’ . Bum!!! To mnie rozwaliło. Złapałem po tym doła i długo myślałem, że tak jest zawsze prędzej czy później w każdym związku L pomyślałem że potem ci panowie są bardziej podatni na wdzięki zadbanych koleżanek w pracy…
—
Czy zatem kolega powinien był kupić żonie pod choinkę depilator? A może coś przydatnego do domu, skoro żona tak dba o wspólne gniazdko, np.żelazko ‘żeby Ci się kochanie łatwiej prasowało, tu jest tyle przydatnych funkcji, i super zraszacz, i jest tryb Eco-tak jak lubisz’ …no masakra!
Przecież właśnie prezentem możemy kogoś dowartościować, pokazać mu jak wiele w nim dobrego dostrzegamy, wzmóc w nim dążenie do rozwijania pasji i budować w kimś wiarę w siebie!
—
My panowie też święci nie jesteśmy. Zapuszczamy brzuszki w myśl zasady „każdy ptaszek ma swój daszek”, na widok dawnych zdjęć czy filmików uśmiechamy się z zadowoleniem „..ale kiedyś byłem przypakowany!” no i siedzimy, jemy i pijemy, odpoczywamy…
Ale my jesteśmy samce alfa! Biurowi/samochodowi-myśliwi którzy po wielogodzinnym polowaniu w open-spejsach albo w trasie w samochodzie który zawsze ma za mało koni – wracamy do domu ze zdobyczą = wypłatą i… dostajemy pod choinkę skarpety/rękawice, książkę albo płyte CD :(
A my jesteśmy zdobywcami! Bohaterami! Twardzielami! Kupcie nam proszę nóż survivalowy firmy Gerber sygnowany nazwiskiem Beara Gryllsa. Do tego najlepiej jeden z jego poradników, to przecież dla nas krytycznie ważne, by wiedzieć jak przetrwać w buszu! W uśpionym kanapowiczu obudzicie odkrywcę!
Kupcie nam książkę Jeremiego Clarksona w pakiecie z voucherem na jazdę Ferrari albo Lambo! Każdy z nas jest mistrzem kierownicy, w dodatku bywamy przystojni jak Hołowczyc ;)
Za drogo? Zbyt niepraktyczne?
Ok. Zatem kupcie nam super przydatny zestaw bezpieczeństwa: nóż do przecinania zablokowanych pasów i przebicia szyby, by uwolnić się z rozbitego auta; do tego latarka z funkcją combat -nie tylko poświecę, ale także nią komuś przyłożę, by bronić mego stada!
Ręczę Wam drogie MAMY, że zaskoczycie swoich partnerów! Obudzicie w nich przyczajonych tygrysów i ukrytych smoków :)
A co WY drogie Mamy chciałybyście dostać pod choinkę???
M.
33 komentarze
O małżonka dbam, nigdy nie daje Jemu nie przemyślanych prezentów i będzie surwiwalowo ;) W zeszłym roku dostał Leathermana, w tym będzie latarka dynamo, myślałam też o książce Bear'a Grylls'a. Wiem, że na pewno nie majtki i skarpetki, spaliłabym się ze wstydu…
Widzę, że jesteś lepiej obyta w temacie niż ja ;)
Za późno, skarpety już zapakowane;D Pozdrawiam – Brzęczychrząszcz
O Ty! No chyba, że to zamiast rózgi ;)
A u mnie jest inaczej! To ja uwielbiam Gryllsa (mam książkę), to mnie by się taki nóż przydał! :) A samochodu nie mamy (ani prawka także) więc reszta nam niepotrzebna.
Ja jednak stanęłam prawie że na głowie i upolowałam Małżonkowi cośik z jego ukochanego NHL (liga amerykańsko – kanadyjska) :) Skoro to lubi :]
Pozdrawiam,
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Prawdziwa survivalowa żona z Ciebie :)
Fajna ta latarka :D
Chcesz komuś przyłożyć czy tylko sobie poświecić ? :p
Jak to co!? Jazdę Ferrari!!! Bynajmniej nie w roli pasażera. Bym chciała na święta :-D
Szalejesz Mama! :D
I chyba nie masz wyjścia – musisz podesłać linka do tego posta Mikołajowi ;))
Oj, ja marze o obiektywie do mojego aparatu, ale realia są jakie są i krucho z kasą, dlatego będę poprzestanę na czymś praktycznym … może skarpetki ? ;) Pozdrawiam, Mama A.
Skarpetki są aż za bardzo praktyczne ;)
Depilator…omomom:/ Boli toto!
Mąż dostanie…a nie powiem co, bo bloga też czyta ;p Ale spodoba się, bo wymieniał 'między wierszami' ;)
A ja to bym chciała…niespodzianke! Ale nie depilator ;)
Jak nie depilator to może jednak żelazko ?? ;P
O nie! Tylko nie żelazko! ;)
Ale sprzętowo to marzy mi się maszyna do szycia :)
Mmm. Mikołaju?
Maszyna fajna rzecz! Gdybym tylko szyć umiała…
No Mikołaj! Postaraj się!
all I want for christmas is YOU*
(w sensie mój prywatny M.) :)
…w samych skarpetkach ;)
wlasnie po to je kupujemy ;0)
tylko nie w skarpetach :D ale w samym krawacie, to już….ekhem emm:)))
odżizus – chyba się dziś wyjątkowo przyłożę do wieczornych rytuałów, nie chcę depilatora przy świadkach otrzymać :)
Odpuść sobie dzisiejsze rytuały, bo może już kupił :)
Jurek chce wszystko co ma związek z rowerem, jak skarpety to takie specjalne, albo ochraniacze na buty… specjalne do roweru, lub gacie żeby grzały tyłek, na rower oczywiście, bo zimą tez jeżdzi po górach;)
A ja, już dostałam to co chciałam ;)
Szczęściara :)
Mi się marzy cały dzień bez obowiązków taki tylko i wyłącznie dla mnie :) Ale może za kilka lat jak bąble podrosną :) Teraz cieszę się tym, że mam tyle na głowie bo to szybko minie i jeszcze za tym zatęsknię :)
Albo wówczas wpadniesz na pomysł, żeby mieć kolejnego bąbla :P
Mi też się marzy taki dzień:)
Dzisiaj miałam takich kilka godzin, ale z wrażenia to się ogarnąć nie mogłam, co mam robić… Spać? Oglądać tv? Dzieci płaczą! A nie to u sąsiadki o_O
znamy się z mężem 9lat od 4jesteśmy małżeństwem i co roku wymyślam i wymyślam dla niego ciekawe pomysły:) co roku mam jednak wrażenie że juz mu wszystko kupiłam:) ale w końcu i tak wpadam na jakiś ciekawy pomysł:) Trochę tych uroczystości w roku jest:) -prezenty daję mężowi w: urodziny, święta bożego narodzenia, walentynki, rocznicę ślubu, dzień chłopaka. Uwielbiam wymyślać dla niego coraz to nowe prezenty:)
Ja też mam zawsze wrażenie, że już wszystko kupiłam, że skarpety albo nic, ale jednak na sam koniec coś mi zawsze (mam nadzieję!) fajnego wpada do głowy :) niech żyje last minute!
Już chyba wiem, czemu mój mąż lubi tak bardzo dostawać ode mnie prezenty ;)
To zdecydowanie typ survivalowca – scyzoryki, noże, narzędzia, wiertarki… zdążyłam się nawet poduczyć, którzy producenci są warci uwagi, a którzy nie. Jesteśmy ze sobą 10 lat, a ja nadal mam listę rzeczy, których on jeszcze nie ma, a miałby chętnie. Perfumy kupuje mu mamusia, ja już dawno przestałam się bawić w takie prezenty. "Drobny prezent" dla niego to nie krawat tylko jakiś śrubokręt lub klucz, bo tego nigdy za wiele… A i przy okazji wypróbowania prezentu nawet coś przykręci, naprawi. To zdecydowanie praktyczne prezenty dla nas obojga :)
http://wkolorzewawrzynu.blogspot.com/
Ale świetny pomysł!
"Kochanie, kupiłam ci wiertarkę: zawieś proszę obrazy, popraw karnisz, bo jest krzywo i przymocuj kinkiety." :P
Zapomniałam dopisać – w tym roku JA dostałam scyzoryk od męża. Czerwony z pilnikiem do paznokci, pęsetą i korkociągiem, no i śrubokrętem koniecznie – cudeńko :)
Temat już jak to się mówi po ptakach, ale podejmuję. Na depilator silk epil 7 nie obraziłabym się :D