Po spektakularnym (jak na moje ówczesne oczekiwania) sukcesie notki o straszeniu ciężarnych, postanowiłam trochę się zrehabilitować i tym razem obok listy zakupów wyprawkowych nieco ciężarówkom doradzić. I tak powstała moja lista 10 rzeczy do zrobienia przed porodem. Jedziemy!
1. WYŚPIJ SIĘ! (GDZIEKOLWIEK)
Banał? Tak! Tym bardziej, że wyspać na zapas się nie da, ale za to siedząc z podkrążonymi, szczypiącymi i przekrwionymi oczami o 4:30 nad ranem (z radośnie machającym nogami tudzież z drącym się w niebogłosy potomkiem) wspomnisz z rozrzewnieniem: „Hmmm… W ciąży to sobie przynajmniej pospałam, oj pospałam…”
2. NAJEDZ SIĘ! (CZEGOKOLWIEK)
Czym? Bigosem, fasolką po bretońsku, czekoladą, bobem, makaronem z czosnkowym sosem, duszoną cebulą i chili oraz innymi niby zakazanymi podczas karmienia piersią daniami. Osobiście do listy dodałabym jeszcze Big Mac’a i zapicie tego wszystkiego mega słodkim gazowanym napojem (fanta <3). Pamiętaj, że karmiąc piersią masz nieco więcej zakazów żywieniowych niż będąc w ciąży, chociaż niektórzy twierdzą, że wcale nie.
3. ZRELAKSUJ SIĘ! (W WANNIE)
Oczywiście nie we wrzątku, ale za to w dużej ilości pachnącej piany. Obok zapachowe świeczki, muzyczka w tle, ukochana książka lub ukochany masujący stopy. Tak…. Potem nastąpi era porannych ekspresowych pryszniców branych o 16-tej (czyt. zmocz-namydlij-spłucz-wytrzyj- zapomnij) i długo długo nic.
4. KOCHAJ SIĘ! (W SENSIE FIZYCZNYM)
Może rosnący brzuch nie pozwoli na przerobienie Kamasutry w tydzień, ale lepszy rydz niż nic. Potem (chwilowo) będzie tylko NIC. U niektórych przez 6-8 tygodni, u innych dłużej. Facet pójdzie w odstawkę przez hormony i zmęczenie i „nie-bo-nie”, miejmy więc chociaż co wspominać (i Ty i on).
5. KUP COŚ SOBIE! (DUŻO)
Ale tak naprawdę SOBIE! Po porodzie większość kobiet staje się mamoholiczkami czyli z każdego sklepu wyjdziesz z czymś dla dziecka (nawet z tego z częściami samochodowymi) a sobie pożałujesz pieniędzy. Dlatego już teraz kup sobie minimum po 1 sztuce z kosmetyków, ciuchów, płyt CD, książek, biżuterii oraz z szeroko rozumianego swojego hobby. Podziękujesz mi potem.
6. ZADBAJ O SWOJE PIĘKNO! (ZEWNĘTRZNE)
Nie dla innych, tylko dla siebie. Idź więc do fryzjera, kosmetyczki, na manicure, woskowanie czy co tam robiłaś regularnie przed ciążą. Ciężko będzie się wyrwać przez kolejne tygodnie z domu a w lustrze odbicie nie będzie przypominało Gisele Bündchen 3 tygodnie po porodzie, więc miło będzie chociaż spojrzeć w dół i powiedzieć: „O! Przynajmniej mam zajebisty pedicure z kryształkami Swarovskiego!”
7. IDŹ DO KINA/TEATRU! (PIĘKNO WEWNĘTRZNE)
Bo długo Cię tam nie będzie – przez najbliższe kilka tygodni (miesięcy) będziesz skazana na telewizor/komputer/smartfona leżący nie dalej niż kilka metrów od Twojej piersi tudzież podgrzewacza do butelek, a obcowanie ze sztuką to będziesz miała co najwyżej w kuchni: „Wow! Jaką piękną sztukę mięsa odmroziłam dziś na obiad!”
8. NAUCZ SIĘ MONTOWAĆ FOTELIK W AUCIE (NOOO)
Uwierz mi, lepiej się tego nauczyć na spokojnie bez dziecka niż potem z drącym się jakby-go-obdzierali-ze-skóry noworodkiem. Tym bardziej, że montaż fotelika pasami na początku wygląda jak instrukcja origami dla zaawansowanych. Jeżeli planujesz mieć bazę ISOFIX to będzie Ci o wiele łatwiej, ale poćwiczyć nie zaszkodzi. I koniecznie przeczytaj jak wybrać fotelik samochodowy zanim go kupisz.
9. KORZYSTAJ Z PRZYWILEJÓW! (NA CHAMA)
Jeżeli uważasz, że teraz mało kto ustępuje Ci miejsca w autobusie czy przepuszcza w kolejce to pomyśl, że potem będziesz już totalnie niewidzialna dla obcych. Dziecioroby (czyt. ofiary 500+) są niemile widziane – wszędzie poza żłobkiem i przedszkolem. Ale to, że ich potomkowie będą pracować na emerytury ogółu to już przecież inna bajka. Prawda?
10. POGÓDŹ SIĘ! (TERAZ)
Zakop topór wojenny z przyszłym tatusiem, Twoją mamą, tatą, siostrą, bratem, babcią, przyjaciółką czy z kim tam jeszcze zdążyłaś się pożreć będą w ciąży lub jeszcze przed. Ich wiedza, wsparcie i pomoc bardzo Ci się przydadzą w nadchodzących tygodniach. Nawet nie wiesz kiedy i jak bardzo. Warto.
Kolejne punkty mnożą się w mej głowie… Tak czy owak pamiętajcie, lekko nie będzie. Ale pierwsze spojrzenie, uśmiech czy całowanie w pachnące pączkami malutkie stópki są bezcenne. I najważniejsze: w tym wszystkim nie zapominajcie o sobie. Matka to przede wszystkim kobieta. Ty.
45 komentarzy
Tradycyjnie już poprawiłaś mi humor w ten paskudny zasmarkany dzień.
Dziękować.
Podpisuję się rękami i nogami pod tym postem.
Cieszę się :))))
Oj, ten punkt 10 to dla mnie wspomnienie mojej kłótni z mamą na tydzień przed drugim porodem…
Obrażone obie na amen, ale ja z nadzieją, że zaraz drugiej stronie minie.
A guzik. Na porodówke chciałam sama jechać taksówką w śnieżyce, bo nie będę prosić mamy, żeby została z Irkiem;/
Wszystkie rady dobre :) Najważniejsze to chyba jednak właśnie pamiętanie, że jesteśmy nie tylko mamami, ale kobietami i chwila dla samej siebie jest nam potrzebna.
Przed porodem, po porodzie. Wogle.
Pozdrawiamy!
Nie ma to jak babska duma ;)
A czas dla siebie trzeba wywalczyć – koniecznie!
Hmmm w sumie mamą nie jestem, ale ciekawie brzmi, to co napisałaś!
Pozdrawiam,
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Dziękuję :)
dobre to postulaty, oj dobre
:))
Ha! do porodu zostało mi 14 dni… może zdążę :D
To po jednym na każdy dzień + np. nr 4 możesz powtórzyć kilka razy :P
Trzymam kciuki ! :)
Usmiałam się się po pachy. Ten punk ze sztuką najbardziej mi się spodobał :)
;P
Mi nie było dane wyspać się w ciąży ;) A z tym jedzeniem i zakazami podczas kp to jedna wielka bujda. Powinno się jeść normalnie, a nie zabraniać sobie wszystkiego kosztem czego?
Niby powinno się jeść ZDROWO! czyli mój Big Mac popity Fantą zdecydowanie się nie łapie ;)
Świetny wpis :D Mi zostało trzy miesiące i nie wiem czy wyrobię z wszystkimi tymi punktami hah, ale zdaję sobie sprawę, jak wszystko się zmieni po porodzie i teraz gospodaruję jak najwięcej czasu dla siebie :)
Kochana, dasz radę każdy punkt po kilka razy! Trzymam kciuki :)))
Dla mnie najcelniejszy jest punkt dotyczący zakupów. Dziś rano mąż się ze mnie śmiał, że nie ważne do jakiego sklepu i co idę sobie kupić, zawsze wychodzę z rzeczami dla małego, a sobie nic znaleźć nie mogę;p
Ja się kiedyś zapierałam, że "ja tak nie będę!" a teraz oczywiście sama tak robię ;))
Fajny post :) Choć z punktem 1 i 2 nie do końca się zgadzam ;)
Nie musisz Kochana nie musisz :)
A ja zgadzam się z każdym punktem :)
:))
Brawo! Może jakaś w dwupaku skorzysta. :) ja się przede wszystkim byczyłam :D
I dobrze!
Tys jest niesamowita:p
Jeju dzięki!
hmm to jak na razie większość punktów zrealizowałam, resztę też powinnam zdążyć przez te 3 miesiące, które pozostały ;)
Zdążysz zdążysz :))
Dobrze ujęte
Dziękuję :)
Ha…większość punktów zrobiłam przed pierwszym porodem..przed drugim połowę…z wiadomych przyczyn:P
Ja też z wiadomych he he
Tradycyjnie się uśmiałam i tradycyjnie podpisuję się i ja pod wszystkimi punktami. Zwłaszcza pod 5 (dopiero po drugim porodzie gdy waga skoczyła i trza było szafę wymienić "znalazło się " na shopping dla mamusi – dzieci najmodniejsze być muszą, co tam Ja) :P
Ja jestem w 100% mamoholiczką ;)
a ja bym podeszła inaczej do tematu.
nic z tych rzeczy nie rób przed porodem, przyszykuj się, że później nie będziesz mogla tego robic, to te 9 miesięcy wykorzystaj na ćwiczenie i przyzwyczajanie organizmu do ciągłego braku.
wtedy po porodzie nic cie nie zaskoczy, za niczym nie bedziesz tesknic, bedzie juz lzej, bo bedziesz zahartowana:)
Okrutna Ty! I tak 9 miesięcy niedosypiania i bez seksu ?? :P
Dokładnie tak :) Ja bym dodała jeszcze 11. rób sobie jak najwięcej zdjęć, to będzie mimo wszystko wspaniała pamiatka kiedy już wrócisz do swojej swietnej figury sprzed ciąży ;) Pozdrawiam, Mama A.
Tak! I jakie to motywujące!
Szczególnie zdjęcia z pierwszego trymestru ;)
JAk ja lubie te Twoje punkty, wszystkie i o wszystkim ;)
Tak, tak słuchajcie przyszłe mamy, te punkty to sama prawda!
Dziękuję Ola :)))
Nominowałam Was do Versatile Blogger Award po szczegóły zapraszam tu http://kusiatka.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award-oraz-versatile.html :)))))))) Życzę udanej zabawy :)
Bardzo dziękuję za nominację!
Kurcze to ja normalnie jestem wzorowym przykładem realizowania tej listy;) I czuję się z tym świetnie więc zdecydowanie coś jest na rzeczy;D
Zastanawiam się nad maniciure i pediciure przed porodem, ale podobno każą zmywać pazury, wiec mój french przepadanie bez sensu:]
Z tym zmywaniem lakieru to bywa różnie, zresztą cyrkonie jakby co zostaną :P
Ja niestety rodziłam na głodnego, a tuż po porodzie wżerałam biszkopty z serkiem jak godzilla. Mąż mnie karmił i nie mógł się nadziwić jak można być aż tak głodnym ;)