I znowu była okazja do spotkania i plotkowania o ciuchach, dzieciach, komórkach, ciążach, aparatach i jedzeniu w różnej kolejności i konfiguracji. A wszystko to w artystycznym miejscu, doborowym choć kameralnym blogowym towarzystwie mam (i dwóch tatusiów!) i z aurą marzeń, które się spełniają. Brzmi ciekawie?
Czas: Niedziela
Było deszczowo i pochmurno już kolejny dzień, więc perspektywa zrobienia czegoś fajnego poza domem brzmiała bardzo kusząco.
Miejsce: Sztukarnia
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym kolorowym Centrum Artystycznym ukrytym pośród szarych bram warszawskiego Mokotowa.
Wydarzenie: Rodzinne warsztaty artystyczne
Niestety M. z Juniorem zostali w domu (wciąż czekaliśmy na ospę), ale z tego co wiem fantastycznie się razem bawili.
Sprawca wydarzenia: KatalogMarzeń.pl
Świetne miejsce z pomysłami na prezent, gdy nie wiesz co komuś podarować (voucher!) albo właśnie wtedy, gdy dokładnie wiesz, co to może być.
Cel oficjalny: poznanie animacji poklatkowej
To nam się chyba średnio udało…
Cel nieoficjalny: kreatywna zabawa z dziećmi i tzw. wymiana doświadczeń blogowych
To nam się baaaardzo udało!
Dzieciaki szalały i ciężko było je przekonać do wysłuchania historii animacji poklatkowej i jej metodologii. Dopiero moment, gdy same mogły stać się jej częścią dał poczucie, że cel spotkania zostanie choć częściowo osiągnięty. Uff.
Oldusia oczywiście najwięcej czasu spędziła z Adamskim (oj, kwitnie nam uczucie), ale szybko zaprzyjaźniła się też z Viki i Gabi. Ja, z błogą przyjemnością, zajęłam strategiczną pozycję przy kawopoju i już oddawałam się cudownym rozmowom z innymi mamuśkami czyli Asią, Alą, Anią i Bożeną, kiedy jednak trzeba było pomóc naszym pociechom w realizacji nowych zadań.
A na środku działo się oj działo: składanie czapeczek marynarskich z gazet, budowa statku z materiałów wtórnych czy tworzenie niby wody i rybek to było nie lada przeżycie dla naszych dzieci. Na końcu wrzucenie tajemniczej wiadomości dla potomnych do butelki i wkroczenie na pokład. Ahoj przygodo!
Czas minął szybko. Bardzo. Oldusia nie chciała iść do domu, bo tak jej się podobała zabawa. A na końcu to moje małe marzenie się ziściło – dzięki otrzymanemu w prezencie voucherowi skoczę sobie na jakiś masaż. Może czekoladowy?
18 komentarzy
Brzmi super :) dobrze że takie spotkania są organizowane :)
mówi się, że najlepiej emocje widać na płótnie. Może stąd to fajne hasło „malarstwo na najlepsze na nery lekarstwo” :)
Tak, hasło świetne!
Fajnie tam było wam :)
fajowsko
Zazdroszczę:)))
Ale fajna niedziela Ci się przytrafiła, tylko pozazdrościć:) Nie ma to jak poplotkować i pobyć z fajnymi ludźmi i jeszcze w tak sympatycznym miejscu:)
Pozdrawiam
Same przyjemności was spotkały :)
i ten voucher – wspaniały prezent
pozdrawiam
No, to Wy się tam świetnie bawicie w tej Warszawie. Muszę kiedyś do Was dołączyć! ;)
ale super! :)
I znowu nas nie było :( Ej no!
Gdzie są informacje o takich spotkaniach?
To akurat zaproszenie od agencji organizującej, ale odnośnie spotkań kawowych to miałaś przecie napisać do Hafiji na FB.
I w takich momentach żałuję,że stolica tak daleko …..
:(
Rzeczywiście miłość nam kwitnie :))))
Bardzo :)))
najlepiej chyba bawiła się Gaba, bo warsztaty były raczej pod jej wiek ;)
Zdecydowanie!