11-sta rano. Sobota. Pobudka. I losowanie, kto idzie po bułki. Nieee, zjedzmy wczorajsze… Leniwe śniadanie w piżamach, we dwoje. Jakiś program w tv w tle, gołe stopy trochę marzną. Dużo śmiechu i „co by tu dzisiaj fajnego porobić”. Lunch na mieście? Zakupy? Kino! Sprzątamy? Nieeee… No chyba, że znajomi wpadną wieczorem na piwko/winko i jakiś film… To już było… Teraz mamy dzieci.
5-ta rano. Wstaje Junior. Otwieram oczy – z niedowierzaniem patrzę na zegarek. Zła. Podchodzę do łóżeczka i wita mnie najpiękniejszy i najszczerszy uśmiech świata. Wsiąkłam na amen. Wtulam nos w tą ciepłą pachnąca szyjkę i nie potrzebuję nic więcej. Wybaczam ten zmrok za oknem. Jak wczoraj.
Butla z kaszką + kawa z mlekiem – duet idealny przed 6 raną.
Dajmy jeszcze reszcie pospać, co?
9-ta rano. „Tata wstawaj! Ju je dzień!„. Dołączamy do Dusi i M. i lenimy się trochę w naszym dużym łóżku. Wszyscy razem. Czyste szczęście. Sens. I spełnienie. Cztery pary gołych stóp.
A potem matka odpływa. Śni, że jest kotem zwiniętym w kłębek na lepce babci Frani.
Jest ciepło i błogo.
11-sta rano. Śmiechy wyrywają mnie z ciemności. „Mama! Chodź, na śniadanie. My już jedliśmy!„. I jem te wczorajsze bułki, a oczy same mi się śmieją – trio szaleje na podłodze. W piżamach. I skarpetkach. Co dziś będziemy robić? Będziemy odkrywać przed naszymi dziećmi świat! I tu i tam.
A wieczorem, gdy pójdą śnić, my znowu usiądziemy z gołymi stopami na kanapie.
Ja i M. I będzie po 11-tej. Wieczorem. I będzie idealnie. Kocham.
Miłej idealnej soboty!
źródło zdjęcia tytułowego: TU
19 komentarzy
Pięknie napisane…dokładnie takie jakie znam z naszej ‚codzienności’ …dokładnie takie jakie powinno być – rodzinnie idealne. A to co było…to już za nami ;). Pozdrawiam sobotnio :)
Pięknie :)
takie rodzinne dni są najlepsze:) a jak jeszcze pogoda dopisuje (nie to co dziś) to już pełnia szczęścia :))
Pogoda by się przydała – odkrywanie świata byłoby wówczas o wiele przyjemniejsze!
Fajna sobota :) ja leniwie… mmmm
I zaśniecie przed tv jak mama i tatuś świnka ;) :)
Zdarza się, oj zdarza :D
Super sobota :)
Scenariusz pierwszy czasem miga w głowie i myśli się „to było życie”. Lecz tak jak piszesz wystarczy wtulic się w szyję dziecka by wiedzieć że wtedy życie było nudne i szare. Teraz dopiero nabiera barw i nie zamieniłabym go na inne.
:)
Pięknie opisane…. i to jest idealna sobota :)
I to się nazywa szczęście :) Cudownie!
Oby jak najwięcej takich beztroskich chwil!
A u mnie dzisiaj dokładnie identyczna niedziela.
I też kocham takie dni.
Zdjęcie wasze?Piękne.
Zdjęcie nie nasze (link do źródła pod tekstem), ale szalenie mi się podoba :)
Takie soboty są najcenniejsze…a jak dodatkowo za oknem piękna pogoda…to nawet zimna kawa lub czerstwe bułki humoru nie popsują :)
Poranne wyrwanie z łóżka bywa masakryczne, ale patrząc na buźkę naszego dzieciątka złość puszcza. Sobotnie, rodzinne poranki to najfantastyczniejsza rzecz :)
Cieplutko :)
kocham takie dni :)