Oldusia w przedszkolu, M. w robocie a ja, pseudo matka Polka na macierzyńskim a tfu! na rodzicielskim, leżę i pachnę. Czyżby? Oj nie. Latam, krzątam się i bezskutecznie próbuję coś zrobić odrywając się co chwila, żeby wciąż nieudolnie chodzącego przy ścianach Juniora z opałów ratować. I tylko czekam na Ten czas. Czas drzemki dziecka mego.
I nadchodzi. YES! Śpi. I co teraz zrobić? Od czego zacząć?
Zadań więcej niż sekund w tej godzinie.
MOGĘ ZROBIĆ COŚ DLA DOMU…
Sprzątanie?
Hmm. W godzinę nie zdążę odgruzować mieszkania, umyć wanny, odkurzyć, zrobić porządek w szafie.
Bez szans. A nie lubię przecież zacząć i nie skończyć.
Obiad?
Eeee. Składników na obiad brak. Trza było dupkę do sklepu ruszyć. Zresztą M. je w pracy, a dla siebie samej nie chce mi się gotować. Junior za to zje dziś pyszną zupkę marki Gerber. Może ja też?
Pranie?
To mogę przy dzieciach. Zresztą to chwila. Chyba, że będę wkładała pranie po kolei odcieniami a potem będę siedzieć i patrzeć jak się pierze w ramach relaksu. Następne proszę!
Prasowanie?
Przecież ja nie prasuję! No zdarza się, ale tak często jak grad latem.
Prasowanie koszul zostawiam fachowcom (czytaj: M.). Polecam!
Już wiem!
ZROBIĘ COŚ DLA SIEBIE!
Ćwiczenia z Chodakowską? Kurde. To pełna godzina!
Potem padnę na pysk i już nic nie zrobię. Nie. Jutro.
Allegro? Kupiłabym coś sobie, ale przecież muszę wystawić te dziecięce ciuchy, żeby miejsce na nowe zrobić, ale trzeba je obfotografować i na dodatek zmierzyć. No nie…
Blog? Najlepsze posty piszę na ajfonie podczas spacerów – na laptopie jakoś pod górę. No i nie działa mi tu kilka liter po środku klawiatury. Padaka.
Manicure? No przecież obgryzłam już wszystkie paznokcie. U stóp co prawda (jeszcze!) nie, ale nie chce mi się potem czekać aż wyschną i nic nie będę mogła znów zrobić.
Ploteczki? Taaa wszystkie koleżanki w pracy. Pozostaje mi więc wymiana SMS lub wiadomości na komunikatorze FB. Szału nie ma.
Serial? Nie oglądam.
Film? Za długi.
Książka? Tak!
Zaparzam kawę, moszczę się na kanapie. No gdzie ta zakładka?! Cisza, spokój. Celebrujmy tę chwilę…
Nagle w oddali słychać jakiś hałas. Klops. Junior się obudził i daje czadu. I ambitny plan, a właściwie jego brak szlag trafił.
Czemu ta godzina tak szybko minęła? Nie może być z gumy ???
Może jutro będzie lepiej. SMILE!
źródło zdjęcia tytułowego: TU
32 komentarze
To nie godzinę tylko całą dobę trzeba byłoby rozciągnąć :)
Przydałoby się, oj przydało :)
hahah no zawsze tak jest.
Co nie? Złośliwość losu jak nic!
Haha skad ja to znam? H wlasnie na mnie spi…poczekam jeszcze chwile niech dobrze zasnie i jesli los bedzie laskawy to 30-40min spokoju bedzie ;)
Cisza i spokój…oj tak.
Mam to samo. A dylematy ze sprzątaniem:) Dodałabym tu, że nie będę sprzątać, bo zawsze coś mi spadnie, walnie o podłogę i po całym spaniu i sprzątaniu.
Najczęściej w trakcie drzemki wypycham swoje szyciowe dzieła, ale rysuję/wycinam. Nożyczki czasami nie współpracują i tłuką się po stole lub podłodze.
A jak już wpadnę na pomysł, że może wspólnie poleżę, to…budzą się :)
ha! Ja też z ciapków jestem i zawsze mi wszystko z rąk leci – szczególnie wtedy, gdy trzeba być cicho ;)))
Wiesz ja zauważyłam, ze jak byłam na urlopie to nie mogłam się zorganizować, zawsze brakowało mi czasu. Poszłam do pracy to wszystko zrobiłam:)
Coś w tym jest. Im mniej czasu tym człowiek bardziej efektywny.
Ostatnio doszłam do wniosku, że jak nie miałam dzieci to strasznie marnowałam czas i aż zaśmiałam się do siebie jak wspomniałam, że wtedy narzekałam na brak czasu :D
Mam dokładnie tak samo.Nawet przy Ali wydawało mi się,że jestem tak zarobiona.A co mówią matki,ktore mają więcej niż dwójkę.
hahaha dołączam się :))
Ja również :)
Prawda ?? Mądry człowiek po… dziecku :)
Trafiłaś w sedno moja droga, a najgorzej jak dwójka w domu i podczas drzemki jednego jest drugie do ogarnięcia – żadnej litości!
Tak! Zawsze jedno budzi drugie. Zawsze!
I ta wewnętrzna złość skierowana w kierunku małego intruza, który w naszym mniemaniu robi to specjalnie! ;)
Jutro na pewno będzie lepiej… :)
Cierpliwości i wytrwałości! :)
Dzięki :))
Uśmiałam się ;)
U mnie drzemka przy dobrych wiatrach trwa godzinę. w gorszej wersji 45minut a w najczarniejszym scenariuszu 20 minut…
Czarne scenariusze są czarne i oby jak najrzadziej nas nawiedzały! ;)
Ale się uśmiałam, też tak miałam, kiedy Natalka za dnia spała. Ale teraz nie śpi!!!
Doznałam szoku jak to sie stało, początkowo nic nie mogłam zrobić ;)
Teraz robię wszystko z nią i w sumie można się przyzwyczaić, np ćwicząc z Mel B, przy okazji robię koniki ;))
Oldusia też już niby nie śpi, ale jak leżakuje w przedszkolu to drzemkę zaliczy, a to oznacza krótszy wieczór dla rodziców ;))
Za to Junior wciąż dwie pełnoetatowe drzemki w ciągu dnia zalicza – uff!
Drzemki są po to, żeby matki wpędzać w kompleksy, że niby takie niezaradne są ;)
Cudownie to ujęłaś :)
Ze tak sie wyraże- skad ja to znam ;)
Życie jak nic! Życie matki :)
Ależ bez dzieci co my byśmy robiły w tym naszym wolnym czasie? Za dużo by go bylo …. niech juz zostanie tak jak jest :)
Mam dokładnie tak samo, jak sobie wymyślę za co się zabrać Zofia się budzi i koniec;D
Aczkolwiek ostatnio poziom mojego niewyspania wzrósł tak bardzo, że jak tylko Zofia zapada w drzemkę to w miarę możliwości zapadam w nią również ja;)
Moje dzieci już nie sypiają, ale i tak bym rozciągnęła którąś ze spokojnych godzin. Ba ja to bym nawet tygodnie rozciągnęła :)
Ja mam identycznie, tylko ja muszę jeszcze trafić po między dwie szalone dziewoje ;) z drzemką co się bardzo rzadko zdarza, ale jeśli ten cud się stanie to też mam 1000 pomysłów co bym zrobiła, a jak wymyślę to się budzą….tak że pozdrawiam drogie mamy taki nasz los ;)