Ja, dziecko lat 80-tych. Z kluczem na szyi a wolna. Bez zegarka czy komórki w kieszeni a punktualna. Mała warszawianka po praskiej stronie Wisły z wysoko uniesioną głową przed siebie zawsze szła.
Na plecach niosła plecak a w nim skarby swe: pachnące karteczki w albumie na zdjęcia, Złote Myśli i kasety magnetofonowe (bez książeczek) kupione na dworcu. Na głowie kucyk, na nosie za duże okulary, a na nogach czeszki. I zdarte kolana od szaleństw na różowym rowerze składaku.
Raz znalazła małego kanarka w trawie i dom mu dała, raz wygrała zawody w najdłuższym wiszeniu na trzepaku głową w dół. Pani od fortepianu 5h dziennie ćwiczyć kazała (!), a ona tylko 1h temu poświęcała. Bo wolała odkrywać świat. A potem ta pani z muzycznej chwaliła „A widzisz, o ile lepiej, jak poćwiczyłaś porządnie?”. Chyba talent jednak dziewczynka miała.
Na podwórku całe dnie spędzała. Na jej wołanie „Maaaammoooo!!!” za blokiem z szarej płyty 5 głów z różnych balkonów się wychylało, a tylko jedna zostawała na dłużej. Ta najważniejsza i najukochańsza. I zrzucała z balkonu a to butelkę z piciem, to skakankę. I machała do niej radośnie. Kto by te 10 pięter na górę szedł skoro windy znów zepsute.
A w wakacje na wieś do dziadków jeździła i pełnymi garściami słodkie czereśnie z gałęzi rwała i jadła. Zsiadłe mleko z sieni i ziemniaki z koperkiem do dziś ulubionym daniem pozostają. Śpiewała wymyślone piosenki pająkom i muchom i PKS-u wyglądała, bo mama lub tata w odwiedziny nim przyjeżdżali. I czasem strój dla jedynej Barbie przywieźli. Oryginalny. W różowym pudełku. Z Pewexu z Mariotta. Spełnienie małych marzeń.
W mieście nie było ogrodzonych placów zabaw i monitoringu w szkołach, a o pedofilach pisano tylko w średnio poczytnych magazynach kryminalnych. Niewiedza dawała swobodę. Brak informacji – poczucie bezpieczeństwa. A nam wspaniałe dzieciństwo. Takie, jak być powinno. Beztroskie.
Czasem za nim tęsknię. Czasem chciałabym móc dokładnie takie dzieciństwo dać moim dzieciom.
Szkoda, że nie mogę.
źródło zdjęcia tytułowego: TU
36 komentarzy
Dać takie dzieciństwo dzieciom i rodzicielstwo rodzicom – bezcenne!
Też tak myślę…
Tam te czasy już nie wrócą.
Ze wszystkimi plusami i minusami.
Mnie sie tez czesto teskni. A czeresnie, zsiadle mleko i ziemniaki z koperkiem na szczescie mozna sobie jeszcze czesto serwowac :)
Bez zsiadłego mleko lato się nie liczy :))))
Niestety informacja to zbawienie i przekleństwo jednocześnie, ale przynajmniej będziemy mogły powiedzieć dzieciom „a za naszych czasów…” i naprawdę będzie o czym opowiadać:)
Prawda? Jak w tym dowcipie o PRL-u:
– I wiesz synu, wtedy nic w sklepach nie było – półki świeciły pustkami!
– Tato, nawet w Galerii Mokotów ?!?!
Wierzę, że choć czasy inne, to nasze dzieci również z łezką rozrzewnienia będą wspominać swoje dzieciństwo.
Też w to wierzę. Ale jakoś mi i tak żal.
Też mi żal, że teraz dzieciaki tyle tracą, choć zyskują jednocześnie. Najbardziej chyba żal tych marzeń, takich prozaicznych i wyczekiwanych. Teraz dzieciaki mają dostęp do wszystkiego, więc mało rzeczy sprawia im prawdziwą radość, a szkoda…
Dobrze to ujęłaś, że tyle tracą choć zyskują. Życie.
oj i ja to wszystko pamiętam.
:))
Ja myślę, że jeszcze nie wszystko stracone. Po prostu jest inaczej. Ja widzę u siebie na osiedlu ganiające dzieciaki grające w piłkę albo w klasy, to znaczy, że się da. Tylko może wygonić sprzed tych komputerów, samemu pokazać, że inaczej można spędzać czas,nie chuchać nie dmuchać, nie trzymać za rączkę.
Matka Debiutująca (anonimowa, bo coś mi szwankuje ;)
Dobrze prawisz Matko Anonimowa :P
Miałam całkiem podobne dzieciństwo….i te czeszki na nogach!!!
Białe. Potem robiły się szare :)
Dokladnie tak! Jak wychodziłam rano tak potem tylko na obiad i znów uciekałam do „ferajny” która miała w krzakach swoją bazę :) I też mi strasznie przykro, że Hanka połowy tych rzeczy nie doświadczy ;/
Może nie będzie tak źle w sumie? Małe te nasze dzieci jeszcze… Może za te kilka lat pójdą na te drzewa budować szałasy?
Świat się zmienia – niestety na gorsze. Beztroskie dzieciństwo to najlepszy okres mojego życia. Kochałam chleb z cukrem, lizaki robione przez moją mamę na zwykłych łyżeczkach od herbaty, Vibovit w saszetkach, grę w kwadrata i zbijaka :)
Vibovit w saszetkach… :) a lizakami mnie zaintrygowałaś!
Hej! Ja też jestem z Pragi! Fajnie się tu odnaleźć ;)
Ale ten świat mały :)))
oj i ja bym chciała- tak na codzień, na szczęście wakacje nam zostaja i ukochany domek babuni :)
No właśnie ja już nie mam dziadków na wsi :(
Pozytywnie zazdroszczę!
ps.pięknie napisane :)
Dziękuję :*
Mam nadzieje, ze nasze dzieciaki tez beda tak pieknie wspominac swoje dziecinstwo…
Ja też. I dziękuję :)
O tak, lata 80 moje czasy, moje dzieciństwo!
Oj działo się, wciaz na podwórko bo w domu nie było co robić, teraz jest na odwrót niestety ;(
A moja Emilka nawet nie znała gumy do skakania, jak jej pokazałam, była w szoku, że w takie coś się bawiłam;)
Dzisiejsze dzieciństwo jest przeciwieństwem tego naszego. Mieszkamy coraz lepiej- zamknięte osiedla, kamery, 100 domofonów po drodze do drzwi. Każdy prawie ma samochód, jak nie jeden to kilka, pełno gadżetów, kolorów a jednak czegoś brak moim zdaniem. U mnie na ” nowym” osiedlu nie ma placu zabaw bo deweloper boi się odpowiedzialności za wypadki, które na nim mogą się zdarzyć- najbliższą huśtawkę moje dziecko ma 20 minut spacerem od domu- przy restauracji- więc idąc tam z nim zawsze choć wodę muszę zamówić żeby nie było, że przyszłam jak ten sęp z dzieckiem się pohuśtać. Prawdziwy plac zabaw 15 minut samochodem od domu. Piaskownicę na balkonie bo przecież nie mogę z nim biegać co godzinę na plac zabaw żeby 4 babki zrobił. Nie ma przyjaciół w swoim wieku bo na przedszkole za wcześnie a niż demograficzny widać nawet wśród moich znajomych. Zewsząd kuszą go po drodze ” krainy muminka” „, ” fikolandy” i inne takie zamknięte place rozrywki gdzie zapracowane matki doleczają w nich ostatnie dni chorób swoich dzieci rekompensując im w ten sposób trudy przebytych gorączek i katarów. Gdzie zarazków i wirusów krąży więcej niż podczas afrykańskiej epidemii. Żeby dziecko zobaczyło zjeżdżalnię matka musi go pakować do fotelika aucie i wyrusza na krucjatę bo nie może po prostu z nim wyjść przed blok a większego dziecka nie może po prostu samego pod blok wypuścić bo auto przejedzie, bo jakiś pan podejdzie i da cukierka, bo plac zabaw jak już jest to jest pusty i tylko wiatr huśta huśtawkami. Za to jest komputer, pełno kolorowych zabawek przyprawiających rodziców o ból głowy od ciągłego słuchania tych samych melodyjek. Współcześnie dzieciństwo jest moim skromnym zdaniem katorgą dla rodzica bo zawsze trzeba z dzieckiem być i coś dla niego ” wymyślić” . Moja mama gotowała na spokojnie obiad krzątając się po kuchni, wyglądała przez okno i wiedziała, że wystarczy krzyknąć ” obiad’!!!” . Nie bała się, że potrąci mnie jakieś auto – bo na osiedlu były może z 4. Koleżanek i kolegów takich jak ja w piaskownicy o 9 rano meldowało się co dzień masa ( oczywiście w wakacje) bo normalnie było przedszkole- takie zwykłe państwowe – bez angielskiego, chińskiego i strugania w drewnie twarzy rodziców. Właśnie , przedszkole było – grupy po 30 osób i wszyscy byli szczęśliwi. Dziecko ” żywe” nie miało adhd a to spokojne ” depresji” . Jak przychodziło się z siniakami to pani w przedszkolu nie doszukiwała się przemocy w rodzinie, mogła krzyknąć na dzieciaka i nikt jej za to z pracy nie wyrzucał. Wszyscy biegali w rajstopach podczas zabawy i afery na skalę międzynarodową z tego nie bło , że to bielizna albo obciach, że teraz są dresiki i geterki i to takie nie ” ok” jak dziecko jest prawie nagie w tych rajstopach. Świat dzisiejszego dziecka zwariował według mnie a przez kogo- przez nas rodziców.
Wychowałam się jak Ty, na blokowisku, nasza klasa to dzieci raptem z kilku bloków, wiec codziennie razem do szkoły, ze szkoły i przed blok :) i nigdy nie było nudno …. zawsze w grupie, zawsze na wesoło….
Chciałabym aby syn tez tak z nutką nostalgii wspominał swoje dziecięce lata, zabawy, małe i większe radości ….
Pikniki na kocu, spanie w namiocie pod blokiem, granie w gumę… Wolność. Zgadzam się z tym co piszesz w zupełności.
Jaki fajny wpis! Od razu mi się moje dzieciństwo zaczęło przypominać :)
Jak mnie teraz wkurza, gdziekolwiek się ruszę natychmiast rozdzwania się telefon serwując poczucie winy, że za długo jestem poza domem. Brakuje wolności w dzisiejszych czasach.