Pewnie nie wiecie, ale lubię gry. Różne. Kiedyś wręcz nałogowo grywałam na komputerze czy konsoli. Jednak odkąd w moim życiu są dzieci, szkoda mi na to czasu, a wirtualne rozgrywki zamieniłam na gry planszowe i karciane. Te dla dzieci i te dla dorosłych. Bo wówczas spędzamy czas razem. I tak pewnego dnia w me ręce trafiło blaszane pudełko.
Dobble, bo o tej grze mowa, to 55 okrągłych kart zamkniętych w małej puszce. Na każdej znajduje się 8 różnych symboli i uwaga: ZAWSZE jest tylko JEDEN wspólny symbol dla dowolnych dwóch kart – należy go odnaleźć i nazwać. I być pierwszym. Wydaje się banalne?! Jednak, gdy zaczynamy z kimś konkurować i chcemy wygrać, okazuje się, że to wcale takie łatwe nie jest. A ile przy tym zabawy!
Dobble uczy spostrzegawczości i wywołuje salwy śmiechu. Szybko załapuje się zasady, a rozgrywka jest dynamiczna i emocjonująca. Na dodatek to nawet nie jest jedna gra. To pięć różnych mini gier tj.: „Piekielna wieża”, „Studnia”, „Parzy!”, „Złap je wszystkie” i „Zatruty Podarunek”. Wszystko zostało w prosty sposób opisane w dołączonej do gry instrukcji.
Opakowanie gry jest mega poręczne i świetnie się sprawdza w podróży. Sama zabrałam je w moją ostatnią, wielogodzinną podróż PKP i Dobble naprawdę umiliło dłużącą się drogę zarówno mi, jak i mojej psiapsiółce.
Producent podaje, że Dobble przeznaczona jest dla dzieci od 6 lat. Ale ja się z tym kompletnie nie zgadzam! Ok, wiadomo, 3-4 latki nie zagrają w nią tak, jak dorośli, ale Oldusia bardzo lubi grać w nią … sama! Otóż losuje sobie dwie karty i szuka, który przedmiot znajduje się na obydwu kartach. Wczoraj za to spytała mnie, czy pogramy „w te karty w pudełeczku” i losowała dwie karty dla siebie i dwie karty dla mnie. Bez presji czasowej, bez współzawodnictwa. Grałyśmy w Dobble jak w puzzle czy zgadywankę. Można? Można! I to właśnie jest w tej grze świetne. Jest UNIWERSALNA!
Polecam więc Dobble młodym i starym. Na własny użytek i na prezent. Na nadchodzące wakacyjne wyjazdy i zimowe wieczory. Do grania przy kakao z dziećmi i przy piwku ze znajomymi. To jedna z najbardziej grywalnych gier, w jaką grałam.
Do kupienia TU
16 komentarzy
Aaaaa…kocham tą grę! Strasznie wkręcająca…:) Ze znajomymi uwielbiamy jeszcze Tabu (to już raczej nie dla dzieciaków)
Tabu nie znam, ale sprawdzę. Dzięki!
Świetna jest.
Nigdy o niej nie słyszałam.
Musisz sprawdzić – warto!
Fantastyczna jest ta gra, Nigdy się nie nudzi :)
Tak! Pierwszy raz zobaczyłam ją u Ciebie na blogu ;)
Na następną podróż w rodzinne strony muszę się w to, lub inne tego typu cudo zaopatrzyć zdecydowanie. Moja Marudka przez brak zajęcia daje bardzo głośne koncerty, niekoniecznie nagradzane przez współpasażerów brawami, raczej zniesmaczone spojrzenia i grymas niezadowolenia na twarzy.
To koniecznie musicie zbudować zapasy podróżoumilaczy :)
nie znałam wcześniej a widzę nutkę wyzwania, czyli coś dla nas :)
Zdecydowanie :) czasem robi się ostro :P
znam, gram, bardzo lubię:)
My też :)
Wygląda bardzo ciekawie
I jest ciekawa!
świetna gra i idealna na podróż :)
To fakt, jest mega poręczna. Aż się prosi, żeby ją zabrać ze sobą na wakacje.