Robisz karierę albo wprost przeciwnie. Kochasz swoją pracę albo i nie. Starasz się o dziecko od 6 miesięcy albo ups! Tak czy owak nadchodzi taki moment, że trza to zakomunikować przełożonemu. Tylko kiedy?
Większość z nas jest wciąż pod wpływem starożytnej „klątwy dwunastego tygodnia” (ha! sama wymyśliłam tą nazwę). Co to oznacza? Ano niby należy stać na baczność przez te 3 pierwsze miesiące ciąży albo najlepiej klęczeć na grochu i się modlić i nikomu ani mru mru. Żeby nie kusić losu… No dobra. Ojcu dziecka powiemy, ale z adnotacją „Tylko się nie ciesz! DO 12 TYGODNIA JEST DUŻO PORONIEŃ, więc wszystko może się jeszcze zdarzyć”. Potem przyjaciółce, mamie. Ale informacja kręgu najbliższych raczej nie opuszcza. Oczywiście są wyjątki jak moja znajoma, która każdą z ciąż ogłasza setkom znajomych na Facebook’u zaraz po zrobieniu testu, ale umówmy się – wyjątek potwierdza regułę.
W pracy oczywiście cicho sza! Cierpliwie bierzesz kolejne bezpłatne nadgodziny, wymykasz się na dyskretnego bełta do kibelka co 30 minut, a łzy wzruszenia z byle jakiego głupiego powodu zrzucasz na alergię. „Bo DO 12 TYGODNIA NAWET JAK JESTEM W CIĄŻY TO MOGĄ MNIE ZWOLNIĆ”.
STOP!
Po pierwsze: TAK, ryzyko poronienia jest najwyższe w pierwszym trymestrze ciąży, ale nie pozwól, żeby statystyka odebrała Ci całą radość z tego, że właśnie dowiedziałaś się, że będziesz mieć dziecko! A już na pewno odetchnij głębiej, gdy na USG będzie widoczne bijące serduszko (w 6-7 tygodniu). Wówczas ryzyko straty spada bardzo. Natomiast generalnie poczucie szczęścia i spokoju o wiele lepiej wpłynie na malucha aniżeli czarne myśli i stres.
Po drugie: jeżeli pracujesz na etacie na umowę o pracę to NIE, pracodawca nie może Cię zwolnić. Ba! Jeżeli wręczy Ci wypowiedzenie, a Ty kilka dni później dowiesz się, że byłaś już w ciąży w dniu wręczenia pisma, wówczas wypowiedzenie to traci ważność! Wystarczy, że dostarczysz pracodawcy zaświadczenie o ciąży od lekarza. Prawo chroni Cię od samego początku! Wyjątek to osoby na pozostałych umowach (zlecenie, o dzieło), a także na zastępstwo czy okres próbny krótszy niż miesiąc. Niestety.
Dlaczego warto powiedzieć w pracy jak najwcześniej? Bo od tego momentu masz szczególne prawa. Możesz wychodzić w trakcje pracy na niezbędne badania, a nie możesz zostawać po godzinach czy pracować w nocy. O dźwiganiu czy siedzeniu po 12 godzin przy komputerze nie wspomnę. No i nie można Cię zwolnić (no chyba, że firma upadnie albo wydasz firmowe pieniądze na SPA dla siebie i 12 przyjaciółek).
Ja powiedziałam w pracy o jednej i drugiej ciąży ok. 8 tygodnia jej trwania. Tylko bezpośredniemu przełożonemu (+ dwóm zaprzyjaźnionym osobom). Uprzedziłam, że źle się czuję, będę wychodzić na badania, tego projektu już nie dokończę, bo wówczas już urodzę itd. Szef miał dzięki temu więcej czasu na znalezienie osoby na moje miejsce, a ja szansę na pełne przekazanie jej obowiązków. Wszystko na spokojnie i bez stresu. Rozumiał, że mogę źle się czuć bądź nagle nie przyjść do pracy tylko wylądować na L4 z zaleceniem leżenia plackiem. Bo wiedział. Nie musiałam więc ukrywać brzuszka pod szeroką bluzą, do pracy szłam wyluzowana i sprawiała mi ona przyjemność. Koledzy rozumieli, dlaczego w jednej chwili jestem urocza jak Hello Kitty, a za chwilę rzucam mięsem na lewo i prawo. Nie oszukujmy się, pierwszy trymestr jest ciężki, hormony buzują i to właśnie wtedy wyrozumiałość i wsparcie otoczenia najbardziej Ci się przyda.
Wiem, że różni są szefowie i różne są firmy. Tak czy owak jestem zwolennikiem wczesnego mówienia o ciąży w pracy. Dla możliwości egzekwowania przysługujących nam praw i własnego komfortu. Zresztą chyba lepiej jak szef dowie się od Ciebie, a nie od uprzejmej pani z działu kadr, która zobaczy kod na zwolnieniu lekarskim? ;)
A jak było u Was ?
źródło zdjęcia tytułowego: TU
24 komentarze
U mojego szefa L4 to jedyne rozwiązanie. Nie ma specjalnego traktowania, ani pracy w dobrych warunkach, albo pracujesz, albo do widzenia :P
Co za &@%$@!%$!
Ja powiedziałam od razu (5-6 tydzień), czułam, że tak jest w porządku, a poza tym musiałam wymusić dzień wolny na wizytę u lekarza tuż przed świętami – w dzień, w który inne argumenty by nie zadziałały.
Te 3 miesiące mają znaczenie jeszcze w przypadku umowy na czas określony.
Jeśli tuż przed końcem umowy poinformujemy o ciąży, a będzie to wcześniej niż 3 mc, to raczej umowa nie zostanie przedłużona (wolna wola pracodawcy). Chyba lepiej dać mu szansę na podjęcie decyzji bez tej radosnej nowiny :)
Natomiast umowa na czas określony kończąca się po 3 mc zostaje przedłużona do dnia porodu z mocy prawa.
Dzięki Lucy za doprecyzowanie! Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć :)
A ja po 12 tygodniu, dlatego, że tak chciałam, nie dlatego, żeby nie zapeszyc, czy z obawy przed szefem. Umówiliśmy się z mężem, że do 3m nikt nie bedzie wiedział. Po badaniu w 3 m poszlam do szefa i rodziny.
Trochę tego nie rozumiem, ale każdy robi jak czuje i uważa.
Ja już miałam plan i dobrze wiedziałam jak to zrobię…. Jak zobaczyłam dwie kreski poszłam na zwolnienie na całe 9 miesięcy, nie chciałam ryzykować, szczególnie, że pracuję w niebezpiecznych warunkach
W przypadku niebezpiecznych warunków to w pełni zrozumiałe. I wskazane.
Ja za każdym razem informowałam szefa w momencie w którym lekarz potwierdził ciąże czyli dość wcześnie. Z tych samych powodów co ty.W pierwszej pracowałam długo w drugiej czułam się źle i od początku byłam na zwolnieniu.A szef miał szansę się przygotować.
A jeśli chodzi o te nieszczęsne zabobony to robiłam od początku wszystko czego robić nie wolno i sprawiało mi to ogromną frajdę.
Ja też sobie nie wyobrażam, że mąż kupuje wyprawkę, jak ja leżę na porodówce ;)
Ja już mam to całe szczęście za sobą, ale nie miałam problemów.
To najważniejsze :)
Ja mówiłam szefowi w okolicach 8 tygodnia…ale co z tego:) Niby wszystko w porządku, szkoliłam pracowników na zastępstwo itp. a umowy i tak mi nie przedłużyli bo „ja stawiam na rodzinę”:P
Szkoda gadać. A potem się dziwią, że dziewczyny od razu znikają na L4.
Ja poinformowałam swoją bezpośrednią szefową jakoś w 7-8 tygodniu po pierwszym usg. Chciałam żeby wiedziała co się ze mną dzieje i przygotowała sobie grunt. Generalnie nikt nie robił mi problemów z tego tytułu. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że mogę przepaść na L4 ale powtarzałam wszem i wobec (jak już było widać że jestem w ciąży), że to nie choroba i dopóki czuję się dobrze i nie ma przeciwwskazań zamierzam pracować normalnie i tak też się stało, pomijając krótkie nieobecności z powodu infekcji:)
Ja podobnie :) chociaż w drugiej ciąży pracowałam dłużej.
Ja w pracy powiedziałam jak byłam na początku drugiego miesiąca:)))
Czyli zaraz po teście ? ;)
Ja pracowałam na umowę zlecenie, powiedziałam o ciąży zaraz jak tylko się o niej dowiedziałam i szef od razu zmienił mi umowę na umowę o pracę, żebym normalnie mogła potem mieć macierzyński.
Bardzo to budujące, że są tacy szefowie.
Ja od 6 tygodnia byłam na zwolnieniu ( 2 miesiące wcześniej poroniłam w 6 tygodniu). Moja szefowa, wiedziała, że staramy się o dziecko (długo), ale ciąża okazała się dla niej takim zaskoczeniem, że się na mnie obraziła. Bywa…
Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty.
A co do szefowej to… no cóż. Inteligencja i empatia to niestety nie są mocne strony wielu osób (i szefów).
Ja powiedzialam w 6tym tyg. Szefostwo (dwoch facetow) zachowalo sie super. Wszystko zalatwialismy dla mojej wygody. Sami maja male dzieci wiec pewnie mialo to wplyw. :)
Super :))))
W temacie ciąż ja też mam lepsze doświadczenia z szefem mężczyzną niż (o ironio!) z szefową kobietą.