Sobota. Upał. Żar leje się z nieba. Warszawiacy chowają się po domach zasiadając przed wiatrakami z Biedronki albo relaksują przed sklepowymi witrynami wdychając klimatyzowane powietrze galerii handlowej. A my? My ruszamy w miasto!
Auto zostało w garażu a my, uzbrojeni w zapasy wody i krem z filtrem, zajęliśmy miejsce w zimnym od klimy tramwaju. Nasze 2+2. Jedziemy!
CEL NR 1:
Zlot foodtruck’ów pod Pałacem Kultury i Nauki.
Lubię jedzenie z tracków – na zlotach bywamy dość często, bo w jednym miejscu mamy duży wybór naprawdę fajnego jedzenia. Po warszawsku. Po hipstersku.
Oj, mam słabość do tych burgerów z dużą, soczystą porcją wołowiny wprost z dużego samochodu. Zupełnie inna jakość mięsa w porównaniu do Maca. Inna buła i inne dodatki. Dużo tego. I jakieś to takie naturalne. Ale tym razem to azjatyckie pierożki gotowane na parze podbiły nasze i Oldusi podniebienie. Do tego pupy usadowione na leżakach, przyjemny cień gmachu Pałacu Kultury, zimna lemoniada w dłoni, fajna muzyczka w tle i miłe towarzystwo znajomych. Żyć nie umierać!
Szkoda, że wszystko, co jadalne zniknęło tak szybko, że nawet zdjęcia zrobić nie zdążyłam.
CEL NR 2:
ZOO
Trza było spalić nadwyżki kalorii po foodtruckowej wyżerce, więc ruszyliśmy do dawno nieodwiedzanego przez nas warszawskiego zoo. O dziwo to właśnie afrykańskie zwierzęta albo się pochowały w wodzie albo w swoich „domkach”. Na szczęście cień drzew przyniósł nam ukojenie, a możliwość podglądania dzikich zwierząt z całkiem bliska cieszył dzieci. Bardzo. Osobiście nie lubię patrzeć na zwierzęta w klatkach, szczególnie ptaki, czy na betonowych, smutnych wybiegach, ale na szczęście warszawskie zoo sukcesywnie się modernizuje.
To był udany, upalny dzień. Brzuchy ciążyły, a nogi wchodziły w tyłek, ale dzieciaki były zachwycone! I szybko poszły spać dając rodzicom więcej wolnego czasu wieczorem.
13 komentarzy
Czyli było fajnie :)
Super zdjęcia , super wycieczka i super że potraficie spędzac aktywnie czas nawet w tak dokuczliwe upały . Zazdroszczę bo ja sama ukrywam się w domu z wiatrakiem :P
Warto zaliczać takie wyprawy choć łatwo nie jest to fajnie paść z fizycznego zmęczenia wieczorem a wrażeń na cały miesiąc :)
U nas niedziela była równie intensywna. Zmobilizowliśmy się i wybyliśmy na cały dzień pooddychac innym powietrzem. Wracając doszliśmy do wniosku, że sił nie mamy ale ochotę na kolejną taką wycieczkę mamy ogromną. Kurcze jak to warto czasem tak spontanicznie podnieść swoje cztery litery i ruszyć przed siebie!
W mieście tez jest ok. Ja do zoo chodzę w dni powszednie, bo jest wtedy mało ludzi.
Ale fajne te foodtracki nie wiedziałam że coś takiego jest ;))
Cudowny dzień!!! Oby jak najwięcej takich dni i radości. A pierożki wzbudziły we mnie jakis dzikie żądze, szkoda że tak daleko mamy Warszawy…
Super zdjęcia … fajnie, że tak aktywnie spędzacie czas .. my też co dzień w drodze ale niestety bez takich atrakcji … pozdrawiamy
Super atrakcje, u nas wieje nudą :)
A ja ubię takie dni, pełne wrażeń, tych pozytywnych, i wrócić do domu zadowlona ;)
No i nic dziwnego, dzień super! Sama bym sobie chętnie taki dzień zorganizowała!
:)
Mnie ostatnio zaskoczyły tłumy na Agrykoli. Taka plaża na całego:)
Ale…odkrywam to miasto cały czas.
My w upał uciekamy często do parku w Otwocku Wielkim. Polecamy Wam na wycieczke za miasto:)
I to jest udana sobota:D
Nie mogę się doczekać kiedy my zaczniemy takie weekendy uskuteczniać, chociaż już teraz spędzamy je dosyć aktywnie, przynajmniej na tyle na ile mała Zo pozwala:)