Średnia ze mnie kucharka. Na dodatek zamiast stać przy garach wolę spędzać czas z najbliższymi. Co więc jadamy? Dzieci rozpieszcza w tygodniu obiadowo babcia, a my lunchujemy się w pracy. Jednak w weekend sprawa już taka prosta nie jest. Pyszny obiad dla leniwych potrzebny.
W sobotę zazwyczaj idziemy na spacer do parku, a wracając siadamy na obiad w jednej z okolicznych knajpek. Króluje włoska pizza i pasta. Mmmm pycha. Wiatr łaskocze policzki, a słońce grzeje w plecki. Buzia uciaptana, a brzuszek pełen. Relaks…
Coraz częściej jednak pogoda się psuje, a podniebienie domaga się innych smaków. Czasem po prostu łapie nas leń i nie chce się nigdzie iść czy jechać. Zostajemy więc w domu. Lodówka jest pusta – pozostaje jedzenie na telefon, a ono kojarzy mi się z gumową pizzą i tłustym kurczakiem. Blee. Z drugiej strony przekopanie w googlu miliona restauracji i konieczność sprawdzenia, która w ogóle dowozi jedzenie w naszą okolicę, skutecznie zniechęca. Bo my JUŻ umieramy z głodu.
Jest jednak takie miejsce w sieci, gdzie otwierają się przed nami drzwi kilkudziesięciu knajp. I to wszystko na jednej stronie: PYSZNE.PL. Wpisujesz swój adres i już widzisz, kto i co może ci przywieźć, jak dany lokal został oceniony przez innych leniwych. Szybko, łatwo, przyjemnie. Można zapłacić z góry on-line albo gotówką przy odbiorze. Ceny są takie same jak w menu danej restauracji, a czasem nawet niższe. Brzmi dobrze?
Co ciekawe, okazało się, że nasza knajpa jest w tym serwisie polecana. Świadczy o tym czerwona naklejka na drzwiach. Mój gust pokrywa się z gustem milionów. Uff.
A teraz uwaga – portal pyszne.pl organizuje konkurs. Wystarczy, że rozwiniesz hasło „Twój szkolny przysmak” i wyróżnisz się pomysłowością na tle innych uczestników. Do wygrania bony na zakupy on-line w Smyk’u i Empiku (oj, przydałyby się). Masz czas od dziś do 1 września 2014. Spróbujesz? Warto!
Szczegóły konkursu oraz regulamin znajdują się TUTAJ, natomiast upust swojej pomysłowości dajemy w specjalnej aplikacji konkursowej na profilu pyszne.pl na Facebook’u. Do dzieła! Omomomom…
10 komentarzy
Czyli nie dla mnie, bo rymować to ja nie umiem.
Można wrzucić zdjęcie :)
Też czasem stołujemy się w knajpkach , no dooobra , dość często . Bo jak wiadomo największą przyjemność z jedzenia ma się wtedy kiedy nie trzeba go było własnymi ręcami przygotowywać ;)
I gdy nie trzeba zmywać „po”! :)
Ojoj…mój szkolny przysmak. Kiedy to było? Nie wiem czemu, ale najwięcej i najczęściej to marchewki wcinałam ;)
A teraz to marzę, żeby mi ktoś ugotował coś pysznego…
ja mam tak samo…:) najlepiej kucharz z powołania :-)
Wow! Marchewki… jak zdrowo! Ja pamiętam chipsy ;)
Kucharz na stałe by się w domu przydał :)
Też pamiętam chipsy w szkolnym sklepiku. Ale mama zawsze mi wkładała marchewke do pudełka na śniadanie :)
uwielbiam jeść w knajpkach. Sama też gotuję, ale głównie w tygodniu. W weekendy staram się tak organizować czas żebyśmy chodzili na obiady :)
To tak jak my. No poza tym gotowaniem w tygodniu :P