Dotyk to zmysł wyjątkowy i niezwykle ważny dla prawidłowego rozwoju dziecka. Jest nieodłącznym elementem niemal każdej czynności związanej z maluchem. Czasem świadomy jak przy masażu, a czasem mniej – podczas przewijania czy kąpieli. Jak dotykać dziecko, żeby czuło się kochane?
Ma być źródłem przyjemności, ukojenia; ma dawać poczucie bezpieczeństwa. Dotyk. Dlatego jego typ i intensywność powinna być dopasowana do nastroju dziecka czy stopnia jego pobudzenia. Cenna jest tu delikatność i … powierzchnia ciała, którą dany ruch obejmuje. Im większą część ciała tym lepiej, dlatego głaszczmy małe plecki od karku aż do okolicy krzyżowej czułym ruchem jak najczęściej. Ot, z miłością.
Maluch reaguje na dotyk już od pierwszych chwil życia – dopasowuje ciało do niego, okazuje, że jest to dla niego przyjemne. Już wtedy warto wykorzystywać chociażby odruch chwytny noworodka poprzez wkładanie w tą małą cudną piąstkę swojego palca. Ma to nie tylko niesamowity wymiar emocjonalny (czyż nie?), ale także wspiera rozwój dotyku u dziecka. W ogóle trzymanie tej ciepłej piąstki w naszej dłoni, masowanie paluszków czy uciskanie kciukiem wnętrza dłoni dziecka sprawia mu ogromną przyjemność. I nam.
Niezwykle cenne są zabawy paluszkowe typu „kosi- kosi łapci” czy „sroczka kaszkę ważyła”. Te momenty, gdy dziecko dotyka naszej twarzy, oczu, ust. Kiedy wreszcie odwzajemnia dotyk. Bliskość. Spojrzenia z pozycji twarzą w twarz, słowa, uśmiechy, to wszystko w niesamowity sposób buduje naszą relację z dzieckiem – miłość!
Kiedy maluch zaczyna sam chwytać różne przedmioty, warto wtedy uczestniczyć z nim w tym doświadczeniu, wspierać go i zachęcać do nowych prób. Należy również zadbać o to, żeby dotykane zabawki były przede wszystkim bezpieczne i cechowały się wysoką jakością. Dobrze, gdyby miały elementy o różnej fakturze, piszczały, grzechotały, były kolorowe czyli pobudzały także pozostałe zmysły.
Tulmy więc nasze dzieci i głaszczmy.
To niezwykle prosty a jakże cudowny sposób na okazywanie im naszej miłości.
Tekst powstał we współpracy z marką Fisher-Price, która prowadzi kampanię edukacyjną „Pobawmy się”.
Źródło zdjęcia tytułowego: TU
5 komentarzy
Tulenie jest fajne, ale są dzieci, które tego nie lubią. Moja starsza córka od małego nie znosiła zbytnich czułości, przytulania, całusów itd. Oczywiście kosi kosi łapci, czy wskazywanie ucho, oko, jak najbardziej, ale tulenie było dla niej jak kara. Na szczęście Gruu ma zupełnie na odwót i uwielbia się tulić i uwielbia pieszczochy. Nadrabiamy więc za dwie ;)
Ja uwielbiam głaskać Lulencję moją, niestety rzadko z wzajemnością ;) Ale próbuję i próbować będę. A jak śpi to już nic mnie nie powstrzymuje ;)
zgadzam się w 100 % :)
Zosia raczej do przytulaków nie należy, ale i tak uwielbiam chociaż te krótkie momenty, kiedy zdarza jej się zatrzymać, przez chwilę dalej nie turlać i przytulić się przy okazji:)
Moja nawet 12 letnia córka przychodzi do mnie, żeby ją przytulać, czuć bliskość i bezpieczeństwo.