Pamiętam z dzieciństwa pokój, który tonął w ciemnościach i tajemniczą kobietę z błękitnym płomieniem w dłoni. Poruszała nim wewnątrz szklanej jakby kuli, którą potem szybko stawiała na leżących przed nią półnagich plecach. I następna kula i następna… wyglądało to dość tajemniczo! Dziś powiedziałabym, że znachorsko, a tu nagle, po kilku dniach bezskutecznej walki z choróbskami nasza zaufana pediatra zaleciła mi postawić moim dzieciom bańki. Ale że co? Po latach małej wiary zaczęłam więc pogłębiać temat.
Otóż leczenie bańkami to rzeczywiście metoda znana od tysięcy lat. Obecnie odeszło się już od używania ognia (uff!) – w zamian dostępne są szklane bańki bezogniowe z pompką. Bańki te są małe i poręczne, idealne także dla dzieci – swoje kupiłam za całe 80 PLN za 12 szt. w osiedlowej aptece.
JAK DZIAŁAJĄ BAŃKI?
Bańki zasysają skórę powodując jej przekrwienie, a następnie drobne, podskórne wylewy krwi. Brzmi groźnie, ale to nic innego jak… siniaki! Nasz organizm rozpoznaje tę krew jako obce białko, mobilizuje się więc do walki i rusza do akcji. A tam ZONK – przecież to nasza krew! I tak, nadmiar wojsk zostaje skierowany do zwalczania infekcji, z którą już przecież nasz organizm walczy; z powodu której właśnie te bańki postawiliśmy. Mówiąc bardziej fachowo stawianie baniek stymuluje układ immunologiczny, czego efektem jest intensywniejsza produkcja ciał odpornościowych.
Bańki najlepiej sprawdzają się przy infekcjach wirusowych (górnych i dolnych dróg oddechowych), które z założenia są odporne na antybiotyki. Stosowane są także jako element terapii odpornościowej i w akupunkturze.
WAŻNE! Bańki zawsze stawiamy na zlecenie lekarza / po konsultacji lekarskiej! W przypadku dziecka to lekarz powinien pokazać nam miejsca, gdzie je postawić, jaką ilość baniek użyć, na jak długo itd. I nigdy nie stawiamy ich przy wysokiej gorączce tj, powyżej 38,4 C!
TO CO? STAWIAMY BAŃKI!
– Wietrzymy pokój i zamykamy szczelnie okna
– Bańki zanurzamy w misce z ciepłą wodą
– Plecy smarujemy czymś tłustym (oliwką, oliwą z oliwek, wazeliną)
– Wyjmujemy bańki z wody i stawiamy wprost na skórze
– Pompką regulujemy siłę ich przyssania*
– Przykrywamy plecki kocem
– Włączamy stoper/zegar na zaleconą liczbę minut
– Po upływie czasu delikatnie podważamy palcem brzeg każdej bańki i bezboleśnie zdejmujemy
– Zakładamy piżamkę i kładziemy dziecię spać
* siła przyssania ma pozwolić bańce samej utrzymać się na skórze – w przypadku dzieci 3-4 mm wybrzuszenia powinno wystarczyć. Zawsze też lepiej jest na początku (zbyt)lekko odessać powietrze i stopniowo je odpompowywać aż do uzyskania odpowiedniego poziomu próżni, kiedy to bańka już nie odpada. Postawione bańki nie mogą boleć! Jeżeli dziecko odczuwa ból, oznacza to, że zassaliśmy powietrze zbyt mocno i należy natychmiast bańki zdjąć.
My stawialiśmy bańki na plecach i Juniora (6 sztuk) i Dusi (8 sztuk) na wyraźne zalecenie lekarza. Czas trzymania baniek na skórze – 5 minut. W przypadku Oldusi konieczne okazało się wcześniejsze wytłumaczenie co i jak, no i próba generalna na matce czyli mnie. Skończyło się to co prawda stłuczoną bańką, ale można dokupić jedną sztukę w internecie jakby co. Dzieci przeszły sam „zabieg” dość dzielnie. O dziwo to 1,5 roczny Junior leżał spokojnie, a 4-letnia Oldusia trochę panikowała, ale wszystko się udało. W nocy dzieci miały wysokie gorączki, rano wstały jak nowo narodzone.
Najlepsza pora na postawienie baniek to oczywiście wieczór, kiedy to od razu po zabiegu można dziecko ciepło ubrać i położyć spać. Noc może być ciężka (wyższa gorączka), kolejny dzień również, ponieważ to wtedy następuje nasilenie objawów chorobowych – organizm walczy. W drugiej dobie powinno być już lepiej.
Po świecie krąży MIT, że po postawieniu baniek należy nie wychodzić z domu przez tydzień, no i że bańki można przeziębić. Tak, pierwszą noc oraz dzień po postawieniu baniek powinno się faktycznie zostać w domu i odpoczywać. To wtedy zazwyczaj następuje pogorszenie samopoczucia, człowiek jest rozpalony, zmęczony. Jednak generalnie niewychodzenie z domu jest uzależnione tylko i wyłącznie od infekcji, z którą walczymy, a nie od samego faktu leczenia bańkami. Z drugiej strony baniek nie można przeziębić – to w końcu nie jest nic innego niż siniaki.
UWAGA!
Powyższy post „Stawianie baniek dzieciom” ma charakter informacyjny. Przed postawieniem baniek dziecku skonsultuj się z lekarzem oraz dokładnie przeczytaj instrukcję dołączoną do opakowania.
źródło zdjęcia: TU
29 komentarzy
Też mamy zalecenie postawienia baniek. Ale lekarz nic nie mówił jak dokładnie stawiać…
Powinien Ci pokazać, przynajmniej za pierwszych razem, co i jak… Ostatecznie można się poratować ulotką producenta baniek.
My też entuzjaści baniek (no może za wyjątkiem Lulencji ;). I też byłam mocno zdziwiona, gdy pediatra jeszcze niedwuletniej pannie zalecił i pomogło. Przy czym my stawiamy jej już bez konsultacji, zwłaszcza przy początkach zasmarkania – wtedy najlepiej pomaga.
To Ty już fachowiec jesteś!! Ale nie wiem, czy Duśka da sobie tak łatwo je postawić za drugim razem ;)
Obawiam się, ze może być jak u nas – płacz, zgrzytanie zębami i wierzganie ;)
Ja miałam raz w życiu stawiane bańki. Na własnych dzieciach jeszcze nie praktykowałam. Zupełnie zapomniałam o tej prostej metodzie na przeziębienie.
Mi też dopiero pediatra o bańkach przypomniała. Myślałam, że to już prehistoria! :)
Nigdy tego nie używałam, ale jak czytam ten post, myślę, że mogłoby mi pomóc. Mam strasznie słabą odporność i choruję około 10 razy na rok.
To spróbuj koniecznie! Nie masz nic do stracenia. Poczytaj sobie o kuracji uodporniającej bańkami.
my dzis atawialismy . lekarz zalecil wiec nie bylo wyjscia.
Mam nadzieję, że pomogły.
Również pamiętam stawianie baniek z dzieciństwa. nigdy nie wiedziałam jaki jest cel ich stawiania, a Ty mnie olśniłaś. Dziękuję. ;)
Ja też byłam zaskoczona! Myślałam, że to takie pitu pitu dla picu.
Nas choroby omijaja szerokim lukiem… uf…. #anki mialam stawiane tylko raz i to jako mala dziewczynka. Wydawalo mi sie to bardzo tajemnicze i troche sie balam.
Szczerze mówiąc, ja nigdy nie miałam stawianych baniek – zawsze się bałam :)
Mnie na szczęście w dzieciństwie omijały banki i póki co, Młody tez ich nie miał i w sumie niech tak zostanie :)
Tak :) tego Wam życzę! Chociaż u nas to była szansa na uniknięcie antybiotyku, no i warto było. Udało się.
Kurczę też pamiętam bańki z dzieciństwa – przychodziła do mnie Ciotka Marysia albo inna tajemnicza starsza pani i wykonywała całą procedurę:) Nie interesowałam się tym tematem do tej pory, ale Twój post wyciągnął bańki z szuflady niepokojących dziecięcych wspomnień i dobrze, bo je odczarowałaś.
Na razie Zo (tfu tfu) nie choruje, ale pewnie jak pójdzie do żłobka to się to zmieni, dobrze wtedy pamiętać o tej możliwości pomocy w zwalczeniu choróbska:)
Cieszę się, że je odczarowałam także dla siebie, bo to w sumie szansa na uniknięcie antybiotyku.
A ja albo nigdy nie miałam stawianych baniek, albo byłam zbyt mała by to pamiętać.
Dobrze wiedzieć, że faktycznie działają :)
Ja też nigdy nie miałam stawianych baniek ;)
ja nigdy nie miałam baniek. Ale ponieważ moje Kluchy ostatnio często chorują, coraz bardziej przymierzam się do przetestowania ich na swoich dzieciach. Taka Matka Szalony Naukowiec ;)
Myślę, że nie ma nic do stracenia :) Trzymam kciuki!
Ja sie niedawno odważyłam na bańki, Majkce znikł katar, od razu widać różnicę!
Ooo to witaj w klubie :))))
Ja wolę jednak skorzystać z pomocy profesjonalistów, bo nie będę ryzykowała , że zrobię krzywdę dziecku. Mało tego, powiem więcej, nawet osoby zajmujące się tym zawodowo nie chcą stawiać baniek dzieciom do lat 14. Sama przekonałam się o tym kiedy wpisałam w googlach stawianie baniek Warszawa i próbowałam zamówić pielęgniarkę do postawienia baniek. Zabieg nie jest obojętny dla zdrowia jak niektórym ludziom wydaje się . Pani pielęgniarka przyjechała do mnie tylko dlatego że powiedziałam , że córka za pół roku kończy 14 lat.
Mozesx mi powiedziec gdzie u poltorejrocznego dziecka i ile?moja p.dr uwaza to za glupote niestety jak i kreglarza co uratowal biodreka moim dziecia.. ehh
Ja miałam synka, który chorował 3 miesiące, najpierw miał ospę, potem bakterię mykoplazme, wszystko z przedszkola. A potem siadła tak jego odporność, że łapał dosłownie wszystko, o przedszkolu nie było mowy. Do dzisiaj uważam, że uratowało nas stawianie baniek. Podam przykład: kaszlał niemiłosiernie całą noc (infekcja po obfitym katarze), po położeniu baniek: nie kaszlnął ani razu! Ja byłam w szoku, mąż też. Należy pamiętać, że jedno postawienie baniek może nie wystarczyć. Powinno się postawić drugi raz po ok,. 3-4 dniach, Nam stawiała bańki starej daty pielęgrniarka, którą poleciła nam Pani Pulmonolog. 4 razy była u nas, potem sama kupiłam swoje bańki (próżniowe) i stawiam je przy każdym początku infekcji – a także raz na jakis czas uodparniająco. Różnica ogromna,. Synek w końcu zdrowy :). Gorąco polecam.
Bzdura banki bezogniowe stawiasz niemowlakom proste i skureczne kazdy laik potrafi