Mamoholiczka – blog parentingowy
  • STRONA GŁÓWNA
  • PORADY
  • PRZEMYŚLENIA
  • RECENZJE
  • HUMOR
  • KONKURSY
  • WSPÓŁPRACA

Mamoholiczka – blog parentingowy

Popularny blog parentingowy

  • STRONA GŁÓWNA
  • PORADY
  • PRZEMYŚLENIA
  • RECENZJE
  • HUMOR
  • KONKURSY
  • WSPÓŁPRACA
PRZEMYŚLENIA

ODWOŁAJ JĄ!

Autor Mamoholiczka 20 maja 2015

Nie jestem fanką państwowej służby zdrowia i korzystam z niej tylko w ostateczności. Jak już naprawdę muszę. Kolejki, numerki, kłócący się na korytarzu ludzie; doktorzy, którzy przyjmują cię robiąc często ogromną łaskę… To nie dla mnie. Ale tydzień temu właśnie musiałam. I szlag mnie trafił.

Raz na pół roku jeździmy z Juniorem na kontrolę do kardiologa. Do państwowego szpitala. Dlaczego nie prywatnie? Bo tylko tam przyjmuje pani profesor, pod której opiekę trafiliśmy wkrótce po narodzinach Juniora. A ona jest po prostu dobra w tym co robi. Ufam jej. Czasem wizyta do niej ma jednak miejsce dopiero po 7-8 miesiącach, a nie zalecanych 6-ciu, bo wcześniej nie ma wolnych miejsc. Np. ta nasza ostatnia wizyta była pierwszą dostępną w 2015 roku, a zapisywaliśmy się na nią na jesieni 2014 (!). Na szczęście dla nas miesiąc w tą czy tamtą nie robi dużej różnicy, ale dla dzieci z poważnymi wadami serca czy układu krążenia już ma to znaczenie. Ogromne.

Nasza wizyta przypadała na najgorszą pod względem komunikacyjnym porę czyli 9-tą rano. Szpital jest dość blisko centrum Warszawy, o jeden most mamy teraz w Wawie mniej – korki to masakra! Wpadłam więc do rejestracji z wywieszonym jęzorem i Juniorem na rękach dopiero punkt 9-ta, a przecież powinnam być jak zawsze wcześniej! Ech. Biegnąc pod gabinet z już blisko 10 minutowym spóźnieniem byłam przygotowana na tłum ludzi i dyskusje z nim. Kto na którą godzinę, a czy wchodzimy według kolejności przyjścia czy jednak na te godziny. Czy moja wizyta już minęła czy jednak nie… Zresztą tam zawsze jest dziki tłum! I opóźnienia nawet 2 godzinne. I płaczące zmęczone często długą podróżą dzieci; bezradne matki walczące o każdą możliwość szybszego wejścia do gabinetu. Przewidując korytarzowy armagedon byłam więc nawet wyposażona w zapasy jedzenia i picia dla nas dwojga, żeby nie skonać z głodu i pragnienia w oczekiwaniu na opóźnioną wizytę. A tu co? A tu nikogo. Pusto. Cicho. Wiatr hula po korytarzu.

Pierwsza moja myśl, to że pomyliłam daty. Ale przecież sprawdzałam to sto razy… Potem, że pewnie profesor jest chora i odwołali wszystkie wizyty. Tylko czemu nikt mnie nie uprzedził?! Pukam więc nieśmiało do gabinetu, o dziwo pani profesor jest w środku z jak zawsze asystującą jej pielęgniarką. Zapraszają mnie do środka, wizyta się odbywa. Potem jak zawsze idziemy do innego gabinetu na dodatkowe badania (echo i inne gady), wracamy z wynikami po kilkunastu minutach, i co? I nadal pustka. Pani profesor dopytuje, czy w rejestracji jakaś ogromna kolejka czy coś, bo nikogo nie ma…

Po krótkiej rozmowie okazało się, że tego dnia na czterech umówionych pacjentów między 9 a 10-tą godziną przyszliśmy tylko MY. Nikt się nie pofatygował wstukać numer telefonu i zadzwonić, że nie da rady. Byłam zaskoczona, bo dla mnie te wizyty to priorytet – wpisane czerwonym długopisem do kalendarza, a tu się okazuje, że raz na kilka dni zdarzają się takie puste godziny. Że ludzie nie przychodzą, nie odwołują, olewają. Blokują wizyty innym chorym dzieciom. Uniemożliwiają dostanie się do specjalistów. A potem lamentują w telewizji, jaka to nasza państwowa służba zdrowia zła… Tylko czy my sami nie przykładamy do tego palca? Ja rozumiem przypadki losowe, ale kurde aż tyle??

Dlatego apeluję – ODWOŁUJCIE WIZYTY!

Jeżeli wiesz, że Cię nie będzie – zadzwoń! To tylko kilka minut poświęconych na telefon, a może komuś bardzo pomóc. I to temu najbardziej potrzebującemu. Choremu. Wiem, że czasem ciężko się dodzwonić i sama klnę na to za każdym razem, ale próbuj do skutku. Dobro wraca – zobaczysz. Zresztą nigdy nie wiesz, kiedy to Ty będziesz w stresie czekać i polować na taki nagle zwolniony termin.

Źródło zdjęcia: TU

MEDYCYNAPRZEMYŚLENIAŻYCIE
26 komentarzy
0
Facebook Twitter Google + Pinterest
Poprzedni post
PROSTE I PYSZNE CIASTO DROŻDŻOWE
Następny post
BAŚŃ, FANTASY, PRZYGODA CZY HUMOR?

PRZECZYTAJ KONIECZNIE:

ILE KOSZTUJE ABORCJA?

9 lutego 2016

UWOLNIJ SIĘ!

13 lutego 2015

BYĆ DZIECKIEM TAMTYCH LAT

2 czerwca 2014

ADOPCJA RODZEŃSTWA

14 maja 2014

5 RZECZY, KTÓRYCH MIAŁAM NIE ROBIĆ JAKO IDEALNA...

26 kwietnia 2017

RANDKA Z MĘŻEM ZA DNIA

14 listopada 2014

PAMIĘTAM MAMO!

20 kwietnia 2015

NIE JESTEM SPRZĘTEM AGD

29 maja 2015

JAK IWONA WIECZOREK

3 października 2015

MOJE DZIECI NIE ISTNIEJĄ

22 lipca 2015

26 komentarzy

Muffinka 20 maja 2015 - 21:10

Szczerze mówiąc, jestem zaskoczona. Wiem, że czasem się tak zdarza, ale żeby ludzie aż tak często rezygnowali z lekarza-specjalisty, do którego trzeba czekać nawet pół roku.
Też zdarzyło mi się przełożyć wizytę (nie było mnie w moim mieście i po prostu nie mogłam się pojawić) i zadzwoniłam już wcześniej, by tę wizytę przełożyć. Też uważam, ze należy informować o tym, że nie przyjdziemy, bo dzięki temu ktoś inny będzie mógł wcześniej udać się do lekarza, a wiadomo, że tym szybciej tym lepiej.

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:28

Ja też byłam zaskoczona, tym bardziej, że ja nawet urlop zaklepuję w pracy te pół roku wcześniej. Żeby być na wizycie. I M. też zawsze gotowy, żeby jechać jakby co. A tu taka sytuacja. Ech…

Reply
Małgorzata B. 20 maja 2015 - 21:12

Amen.
Na wizyty tak długo się czeka, że każde odwołanie na wagę złota. Z drugiej strony zauważyłam, że panie w rejestracji nie sprawdzają czy coś się zwolniło, z automatu zapisują kolejne terminy. Dopiero jak się dopytam, to coś znajdują… Także apel powinien też dotyczyć "drugiej strony"

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:29

Masz rację. Panie w rejestracji też często chętne do współpracy nie są. Szczególnie przez telefon ;) Oko w oko można więcej załatwić.

Reply
Wypaplani pl 21 maja 2015 - 06:27

Ja zawsze staram się odwołać wizytę jeśli wiem, że nie mogę sie pojawić, ale czasem odwołanie wizyty utrudniają mi wiecznie nie odbierane lub zajęte telefony w państwówkach. Niestety po trzecim razie zazwyczaj rezygnuję, bo tez nie mam zdrowia do wiszenia na telefonie, wiec moze i tutaj było podobnie.

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:32

Masz rację, że nie jest to łatwe – ja, jak walczę o wizytę w Państwówce, to włączam telefon na głośnomówiący i wciskam REDIAL do upadłego robiąc przy tym milion innych czynności (btw to dobra metoda na wygranie biletów w radio ;)

Reply
greeneyekitty22 21 maja 2015 - 07:15

o ta, ja zawsze dzwonię i odwołuję! co do szpitali to mam takie same podejście – tylko w ostateczności tam chodzimy – ostatnio 4 godziny na pogotowiu spędziłam z Deniskiem – brak słów by chore – potrzebujące natychmiastowej pomocy dziecko musiało czekać 4 godziny!

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:32

Masakra… obyś szybko nie musiała tam wracać!

Reply
Zwykła Matka 21 maja 2015 - 08:05

Zawsze staram się odwoływać – wiem, że na to miejsce może przyjść ktoś inny i nie będzie musiał dzięki temu czekac :) sama czasem mam nadzieję, że ktos odwoła i szybciej wskoczę na wizytę :)

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:33

Ja też mam taką nadzieję :)

Reply
Monika 21 maja 2015 - 13:21

Fakt, służba zdrowia jest ma wiele do poprawy, ale korzystający z niej wcale tego nie ułatwiają. Często nie dowołują wizyt lub wchodzą bez kolejki ("ja tylko na chwilę") i robią to w sposób dość agresywny.
Osobiście nie przypominam sobie jednak sytuacji, żeby ktoś się wykruszył z kolejki.

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:36

Tak. "Ja tylko na chwilę" to jeden z moich ulubionych tekstów. Chociaż bardziej wkurzają mnie chyba ci, co wbijają się na krzywy dziób i zaczepieni robią zdziwioną minę: "A to jakaś kolejka jest?!" ;)

Reply
Katarzyna O 22 maja 2015 - 11:08

Święte słowa! Ja ostatnio weszłam jako pierwsza mając numerek 11 do ortopedy. Musiałam przez takich ludzi czekać ponad 3 miesiące po skierowanie na rezonans. :/

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:37

Ludzie chyba czasem zostawiają gdzieś mózgi. Gdzieś daleko do swoich głów. Bo nie wiem, jak to inaczej wytłumaczyć…

Reply
Matka Debiutująca 22 maja 2015 - 17:45

Ja zawsze odwołuję czy prywatnie czy państwowo. Właśnie z tego powodu, że wiem ile osób może czekać w kolejce na szybki termin. Kiedyś zdarzył się nam szybki termin i byłam wdzięczna recepcjonistce która sama do nas zadzwoniła, czy nie chcemy wcześniej, bo wiedzieli ze z małym dzieckiem.

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:37

Brawo Matka! Ale Ty to porządna firma jesteś ;)

Reply
Młoda Mama 23 maja 2015 - 10:17

Krew mnie zalewa, jak coś takiego widzę. Jak sama mówisz, czekaliście na tę wizytę kilka miesięcy. Rrrety, jak ja nie lubię publicznej służby zdrowia! Jak trzeba zapłacić, to ludzie pilnują dat jak oka w głowie! Tylko tak… kogo na to stać, jak na to chore ubezpieczenie obowiązkowe zabierają nam co miesiąc tyle kasy… Ech, głupi kraj i jeszcze głupsi ludzie!

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:44

Bo powinny być jakieś konsekwencje za takie nieprzychodzenie. Np. wyższa składka. Od razu by się naród nauczył.

Reply
Ola Wiecha 23 maja 2015 - 23:11

Zawsze odwołuję.
Ale w życiu nie pomyślałabym, że to aż na wagę złota. Dobrze, że o tym napisałaś.

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:25

Dzięki Ola! Coś co jest drobnym gestem dla nas, może okazać się ogromną pomocą dla innych.

Reply
Justyna Ch. 24 maja 2015 - 11:22

Ja mam wrażenie, że analogiczne sytuacje są nagminne wszędzie. Dosłownie. Ludzie rzadko fatygują się, jeżeli coś nie dotyczy ich interesów.

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:47

Niestety większość cierpi na krótkowzroczność i nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Do czasu…

Reply
Tedi 24 maja 2015 - 15:13

Zawsze odwołuję, ale polska służba zdrowia mnie okropnie denerwuje. Na Węgrzech ni do pomyślenia są tak strasznie długie terminy (chyba, że jest to jakiś super wybitny specjalista). Wiem, co piszę bo miałam tam parę razy wizytę u okulisty, ortopedy, chirurga itd.

Reply
Mamoholiczka 24 maja 2015 - 22:50

No niestety kolorowo nie jest. I wkurza to tym bardziej, że nasze pieniądze na to idą, czy chcemy czy nie. Ja korzystam tylko, gdy muszę…

Reply
chcesztowiedziec.blogspot.com 10 czerwca 2015 - 12:54

To się zdarza bardzo, bardzo często! Czasem do 60% pacjentów nie przychodzi na umówioną wizytę, a przed Świętami zdarza się, że z kilkunastu zapisanych nie przyjdzie nikt. I oczywiście nie dzwonią.

Reply
majacyranek@gmail.com 10 czerwca 2015 - 16:25

Właśnie miałam też taką sytuację, że od stycznia czekałam na wizytę, która miałam wyznaczoną i okazało się, że choć przyszłam wcześniej, mogłam wejść z marszu,bo 3 osoby przede mną nie przyszły, ale nie raczyły o tym zawiadomić.
Przy mnie Pani dzwoniła do pacjentów innego specjalisty, żeby przychodzili, bo połowa osób nie przyszła, a lekarz siedzi i czeka.
A ja nadal czekam do jednego specjalisty na miejsce, bo do końca roku nie ma już wolnych numerków, może ktoś zadzwoni i odwoła wizytę.
Pozdrawiam

Reply

Zostaw Komentarz Anuluj

TU JESTEM

Facebook Twitter Instagram Email Bloglovin RSS

NAJNOWSZE POSTY

  • CO PODARUJĘ CÓRCE NA JEJ 18. URODZINY? BEZPIECZEŃSTWO

    23 lipca 2021
  • Oczyszczacz Hoover 4w1 – wreszcie oddychamy pełną piersią!

    1 lutego 2021
  • WSPÓLNE GOTOWANIE I PIECZENIE Z DZIEĆMI TO ŚWIETNA ZABAWA – SERNIK OREO

    22 grudnia 2020
  • IDEALNE PREZENTY DLA DZIECKA POD CHOINKĘ – PRZEGLĄD

    28 listopada 2020
  • NAUKA PRZEZ ZABAWĘ CZYLI BALON BLUM

    13 listopada 2020

POPULARNE POSTY

  • 1

    PAŃSTWOWY ŻŁOBEK TO KOSZMAR

    16 października 2017
  • 2

    JAK ODCZAROWAĆ DZIECKO?

    27 stycznia 2015
  • 3

    WIRUS RSV ATAKUJE NASZE DZIECI!

    26 marca 2018
  • 4

    NOSIDŁO ERGONOMICZNE CZYLI NOSIDŁO VS. WISIADŁO

    12 września 2013
  • 5

    NIE KUPUJ DZIECKU TYCH UŻYWANYCH RZECZY

    20 maja 2017

TAGI

BEZPIECZEŃSTWO BIEGANIE BLOGOSFERA CIĄŻA DZIECKO EDUKACJA FILM GRY HUMOR JEDZENIE KME KONKURS KSIĄŻKI MAMA MEDYCYNA NOWORODEK OCENA OPINIA PODRÓŻ PORADY PORÓD PRACA PREZENT PRZEDSZKOLE PRZEMYŚLENIA PRZYGODA RECENZJA RODZIC TATUAŻ TRADYCJA WAKACJE WARSZAWA WARSZTATY WSPÓŁPRACA WYCHOWANIE WYDARZENIE WYPRAWKA ZABAWA ZABAWKA ZAKUPY ZDJĘCIA ZDROWIE ŚWIĘTA ŻYCIE ŻŁOBEK
  • Facebook
  • Twitter
  • Instagram
  • Email
  • Bloglovin
  • RSS
Footer Logo

Copyright © 2017 Mamoholiczka. All rights reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone.


Do góry