Byłam pracoholiczką siedzącą do późnych godzin nocnych z rozgrzanym komputerem na kolanach, klecącą kolejne prezentacje, wypełniającą tabele w excelu i odpowiadającą na tysiąc maili, które w międzyczasie wpadły do skrzynki. Wszystko na już, na wczoraj. ASAP. Ot, kariera w dużej korporacji z warszawskiego Mordoru.
Fajne były wyjazdy służbowe daleko w Polskę i za granicę, kolacyjki w drogich restauracjach, imprezy firmowe, skóra, fura i komóra, no i … prestiż. Odpowiedzialność za kawałek biznesu wart setki milionów złotych kręcił jak cholera, a całkiem dobra pensja na koncie sprawiała, że nie musiałam się jakoś bardzo martwić, co ile kosztuje. Kolejne z sukcesem zrealizowane projekty, szkolenia, warsztaty, certyfikaty sprawiały, że rozwijałam się i pięłam po szczeblach kariery i z satysfakcją mogłam wpisywać kolejne nowe stanowiska na profilu na Linkedin.
W momencie gdy pojawiły się dzieci zaczęło mi się przestawiać w głowie. Po pierwszym trochę, po drugim już na maksa. Rodzina stała się najważniejsza, kariera zeszła na dalszy plan. Jednak firma, przyzwyczajona do mojego zaangażowania na 150%, nie chciała się mną dzielić – 100% to było za mało. Zaczęły się więc przytyki, dlaczego nie odpisałam na maila w nocy, po co chcę wyjść ze spotkania o 18:00 („musisz zmienić nianię?!”), a właściwie to czemu nie chcę jechać na tą super-hiper-ważną-trzydniową konferencję i czy daję coś dzieciom na odporność, bo tak często chorują… Kiedy jednak to mnie siadło zdrowie, po części pewnie przez ogromny stres, w jakim żyłam, a właściwie harowałam, zaczęto zbierać na mnie „haki” … Ot, urocze międzynarodowe korpo.
Wtedy podjęłam decyzję o wzięciu urlopu wychowawczego. Chciałam zatrzymać się w miejscu, wziąć głęboki wdech i zastanowić się, co tak naprawdę chcę w życiu robić; co da mi satysfakcję, ale nie wpłynie negatywnie na moich najbliższych. I tak oto kilka miesięcy temu przy ogromnym wsparciu i zaangażowaniu M. otworzyłam punkt opieki dziennej dla dzieci do lat 3. Żłobek. Zostałam więc przedsiębiorcą, ale i… opiekunką! Obecnie, po tych zaledwie kilku miesiącach, mogę śmiało powiedzieć, że udało nam się stworzyć wyjątkowe miejsce, gdzie dzieci mogą rozwijać się w bezpiecznych wnętrzach, pod okiem profesjonalnych i troskliwych opiekunów, w atmosferze szacunku i zrozumienia. Zatrudniam fantastyczne „ciocie” z pasją i miłością do dzieci, a pod naszą opieką jest już spora gromadka maluchów.
Wreszcie kiedy wstaję rano chce mi się iść do „pracy”. Bo to właściwie nie jest praca – to jest misja z ogromną odpowiedzialnością! Oto przecież zupełnie obcy ludzie powierzają nam pod opiekę swój największy skarb – dziecko. Na dodatek pierwsze trzy lata życia dziecka to najważniejszy okres w jego życiu – to wszystko, co otrzyma teraz, będzie jego potencjałem na przyszłość. Czyż to nie większa odpowiedzialność niż ta za rynek produktów wart kilkaset milionów złotych?
Godzinowo pracuję mniej czyli mam wreszcie czas dla siebie, dla rodziny, a na dodatek Junior jest ze mną! Dzieci są cudowne, a to jak się rozwijają na naszych oczach i pod naszą opieką jest niesamowite. Czyż można sobie wymarzyć lepsze zajęcie? Jedyne co, to pewnego dnia będzie nam bardzo ciężko się z nimi rozstać. Z tymi „naszymi” dziećmi…
Dlatego jeżeli jest Ci źle, to nie gódź się z tym. Nie przyjmuj tego za pewnik, bo ZAWSZE może być lepiej. Szukaj nowych opcji, rozwiązań, możliwości. Czegoś, co da Ci spełnienie i satysfakcję. Życie jest tylko jedno, dlatego nie warto marnować go na coś, co nie daje nam szczęścia. Czy to w przypadku pracy czy… związku. Czasem trzeba dużo zaryzykować, czasem przełknąć łzy porażki, ale nie ma nic przyjemniejszego niż słodki smak sukcesu, który w końcu kiedyś z pewnością nadejdzie.
5 komentarzy
Też tak uważam, że praca i zarabianie pieniędzy to nie wszystko :) Liczy się rodzina i wartości jakie budujemy każdego dnia :)
Amen!
Podziwiam Cię za odwagę i trochę Ci jej zazdroszczę! Dałaś mi do myślenia ;)
Dziękuję! Działaj!
Pracowałam kiedyś jako niania z własnym dzieckiem. To wspaniałe uczucie, naprawdę łączyć pracę i wychowanie dziecka. Nie traci się tych wszystkich fajnych momentów z życia dziecka i można zarabiać.