„Bieganie to tani sport” – mówili. „Wystarczy ubrać cokolwiek, wyjść z domu i już!”. O ile latem wyjście w „czymkolwiek” grozi co najwyżej rozległymi plamami potu na koszulce i specyficznym zapachem spoconej pachy ochroniarza, o tyle zimą to już ryzyko zapalenia płuc. Bez inwestycji finansowej w ubrania się nie obędzie. Więc w czym biegać zimą, aby nie zachorować? Co warto kupić? Oto moja garderoba początkującego biegacza.
1. CZAPKA
Przez głowę ucieka najwięcej ciepła, nie wyobrażam sobie więc biegania bez czapki tym bardziej w niskich temperaturach. Dodatkowo skóra głowy podczas wysiłku poci się, więc lekki powiew wiatru i brrrrr chcesz wracać do domu. Moja czapka została kupiona w Decathlonie. Tania, bo za kilkanaście złotych, bez bajerów, za to z małym odblaskiem i w mega kolorze.
2. BUFF
Fantastyczna rzecz! Można nosić jako czapkę, opaskę, szalik, osłonę na twarz czy też związać nim włosy w kucyk. Jest cienka wersja letnia i zimowa podszyta polarem. Są oryginalne (drogie) i mnóstwo podrób (tanie). Mojego Buff’a podebrałam córce, więc Myszka Minnie rządzi i osłania pół mojej twarzy podczas biegu tym samym chroniąc gardło przed bezpośrednim wdychaniem mroźnego powietrza.
3. BLUZA
Ta profesjonalna oddycha i odprowadza wilgoć z powierzchni ciała na zewnątrz jednocześnie utrzymując optymalną temperaturę tuż przy skórze. Często ma dziurkę na kciuk, czasem wywijany mankiet na pozostałe palce (świetnie zastępuje to rękawiczki). Ja mam taką ciepłochronną z Tchibo – lubię ją, ma piękny kolor i ciekawe detale, chociaż nie do końca jest mi w niej „sucho”. Na początku biegałam w zwykłej bawełnianej bluzie założonej na zwykłą bawełnianą koszulkę i była MASAKRA. Bawełna momentalnie nasiąka potem, a ty trzęsiesz się z zimna jak osika. Przeziębienie to najłagodniejsze, co może cię spotkać po takim biegu.
4. WIATRÓWKA
Kurtka dla osoby biegającej musi odprowadzać wilgoć na zewnątrz, oddychać, ale jednocześnie chronić przed wiatrem i deszczem. Taka jest właśnie kurtka od Tchibo. Sprawdza się bardzo dobrze i mogę ją polecić – wystarczy założyć ją na wyżej wspomnianą bluzę i przy -1 na termometrze jest mi w niej tak w sam raz. Kiedyś biegłam w softshell’u męża (tak tak, dobrze, że było ciemno, ale nie miałam nic innego) i umierałam z gorąca po 5 minutach.
5. LEGGINSY
Na początku biegałam w zwykłych, bawełnianych spodniach dresowych, jednak wiatr hulał mi po nogach, że hej (nie wspominając o zimnym tyłku i obawą o zapalenie pęcherza). Zakup legginsów Kalenji do biegania w chłodne dni w Decathlonie to był strzał w 10-tkę. Są ciepłe, wygodne i mają stałą, atrakcyjną cenę.
6. BUTY
Moją przygodę z bieganiem rozpoczęłam w rozklapcianych Nike Free, które kupiłam kilka lat temu będąc jeszcze w ciąży, kiedy to moja stopa rozlazła się na boki i w nic się nie mieściłam. Dopiero niedawno wyczytałam, że to buty do biegania naturalnego, dla zaawansowanych i w ogóle. To na nie zwaliłam winę za bolące kolano. Teraz skorzystałam z promocji i kupiłam za 50% Nike Air Zoom Vomero 10. Przyzwyczajam się do nich dopiero i chociaż kolana już nie dokuczają (tak bardzo), to mimo tysiąca systemów jednak wygodą ustępują one tym poprzednim. Buty to w ogóle cholernie ważna rzecz w bieganiu i tu nie warto oszczędzać.
7. BIUSTONOSZ
Powinien dobrze podtrzymywać biust, nie obcierać i szybko odprowadzać wilgoć. Taki jest biustonosz sportowy z H&M – jestem z niego mega zadowolona, a kupiłam go za pół ceny podczas wyprzedaży. O tym, że przez pierwsze dwa miesiące biegałam w znalezionym na dnie szuflady staniku do karmienia wolę zapomnieć.
8. MAJTKI
Oczywiście zapomnij o stringach czy koronkowych cudach. Nawet zwykłe, bawełniane nie są najlepszym rozwiązaniem podczas biegania. W tych pierwszych obetrzesz sobie tyłek, a drugie szybką nasiąkną potem i staną się lodowatym, mokrym kompresem między twoimi nogami i zapalenie pęcherza gotowe. Warto zainwestować w bezszwowe, miękkie i odprowadzające wilgoć figi, które jednocześnie są elastyczne i pozostaną na swoim miejscu.
9. RĘKAWICZKI
Ręce na mrozie szybko marzną, a skóra pierzchnie, dlatego podczas biegania warto nosić rękawiczki. Ja mam te z H&M z szybkoschnącego materiału (podobno) oraz z naszywkami na dwóch palcach umożliwiających korzystanie ze smartfona (podobno). Jestem z nich średnio zadowolona, bo po 15 minutach biegu jest mi w nich za gorąco, a i naszywki średnio się sprawdzają.
10. SKARPETY
Ja mam „zwykłe” skarpety w misie i pszczółki, które wybrała mi kiedyś córka, ale czuję, że przydałyby mi się jednak takie „prawdziwe”, bardziej sportowe. Te profesjonalne mają płaskie szwy, więc mniejsze ryzyko obtarcia skóry przy dłuższym dystansie; oddychają – dzięki nim stopa ma zapewnione optymalne warunki. Szkoda tylko, że często mają wygórowaną cenę.
PODSUMOWUJĄC
Tak oto prezentuje się moja garderoba. Kiedy temperatura spada poniżej -5 wówczas pod wspomnianą ciepłochronną bluzę i kurtkę/wiatrówkę wkładam dodatkową warstwę – bluzkę techniczną. Profesjonalni biegacze polecają bieliznę termiczną (bluzkę i legginsy), ale je nie inwestowałam w tę część garderoby, tym bardziej, że nawet gdy było -10 mój zestaw dał radę. Jedyne co, to zmarzły mi wówczas uda i pupa (mimo ciepłochronnych legginsów). Więc tu ewidentnie przydałyby się jeszcze drugie, cieplejsze galotki.
Tak czy owak warto zainwestować w bardziej lub mniej profesjonalne ubrania do biegania zwłaszcza jesienią i zimą. Ochroni nas to przed przewianiem, kiedy będziemy rozgrzani i spoceni, a więc chorobą, a także poprawi komfort biegania. Mnie osobiście do regularnego biegania motywuje też sam fakt, że w końcu wydałam jakieś tam pieniądze na te ubrania i spaliłabym się ze wstydu, że odpuściłam. Dodatkowo ciuchy te są po prostu ładne i dobrze się w nich czuję. Polecam!
7 komentarzy
Oj tak tak masz rację, ze bieganie to wcale nie jest tani sport ha ha. Zwłaszcza zimą! Podobnie jak Ty postawiłam póki co na „tańsze” ubrania do biegania jak Tchibo czy te z Decathlonu właśnie. W buty zainwestowałam – mam Adidas Energy Boost. Na tym nie warto oszczedzac.
ja w zimniejsze dni biegam w tych legginsach deep-trip nie są jakoś specjalnie grube ale też nie za cienkie no i najważniejsze nie są za krótkie bo jak sobie pomyślę, że mam odkryć kostki to mi się słabo robi z zimna brrr
Nie lubię zimy przez te wszstkie warstwy, jakie trzeba na siebie narzucać. Nie to co latem, jakies lekkie koszulki damskie, krótkie spodnie, wygdne buty i można wieczorem lub rano rześko pobiec. Ale propozycje bardzo fajne, skoro juz ta zima musi być. ;)
Dobry strój to i jedne spodnie i bluza wystarczy do biegania, najważniejsze by były dostosowane do pory roku.
Super zestawienie dzięki! :) Chcę właśnie wrócić do zimowego biegania (po 3 latach przerwy), ale widzę że nie idzie mi łatwo… ;) Dlatego chyba muszę zaopatarzyć sie w porządne ciuszki. Żeby i mnie było łatwiej namawiam do tego męża i stąd pytanko, czy znacie może koszulki do biegania od Symbo? Słyszałam wiele dobrego, ale nie wiem czy powinnam kupić je pod choinkę. Z góry dzięki! PS. A ocieplane legginsy z Decathlona, dadzą radę przy minusowej temperaturze?
Tych koszulek nie znam, a we wspomnianych legginsach biegałam przy -10 stopniach i dały radę ;)
super pomysły, uwielbiam biegać