Wiem, że kiedyś może nadejść taki dzień, kiedy mój syn oświadczy mi, że oto ma chłopaka. Tak samo pewnego wieczoru moja córka może mi powiedzieć, że pokochała koleżankę. Nie wiem, czy to się kiedykolwiek stanie i czy będę musiała powiedzieć wtedy głośno, że tak, mój syn jest gejem. Nie wiem, być może… Jednak jednego jestem dzisiaj pewna – mój świat nie runie wtedy w gruzach, a moja miłość do moich dzieci się nie zmieni.
Kocham i zawsze będę kochać moje dzieci takie, jakie są. Jeżeli los postawi jednemu z nich na drodze osobę tej samej płci, którą on/ona pokocha, to rzuci im jednocześnie kłody pod nogi. Bo nie jest łatwo być w Polsce gejem. Nie jest łatwo być szczerym, kiedy inni plują ci w twarz. Nie jest łatwo wstawać po każdym uderzeniu, które powaliło cię na kolana. Bo jesteś inny niż oni i jeszcze masz czelność o tym mówić. Jak więc mogłabym jeszcze i ja, matka, kolejną kłodę dorzucić memu dziecku od siebie; jakże mogłabym nie akceptować i nie szanować jego uczuć. Jakże mogłabym odrzucić, kiedy to właśnie wtedy moja akceptacja jest mu najbardziej potrzebna! Ja stanęłabym wtedy za moim dzieckiem murem z dumą mówiąc światu, że oto moje dziecko jest gejem i ma odwagę być sobą i walczyć o normalność, o siebie.
Jasne, że będzie mi smutno, ale nie dlatego, że oto moje dziecko jest gejem, więc ja nie będę babcią, a sąsiedzi będą mnie wytykać palcami. Szczerze? Mam to gdzieś. Będzie mi smutno tylko i wyłącznie dlatego, że najdroższa na świecie mi istota będzie musiała tak wiele przejść! Zmierzyć się z nietolerancją, nienawiścią, agresją. Że będzie musiała walczyć o swoją miłość na przekór wszystkiemu i przyjmować ciosy w najczulsze miejsca. Ale wiem, że moje dziecko, jedno czy drugie da radę, bo z pewnością oboje wyrosną na wspaniałych ludzi z silną i kochającą rodziną za plecami, która zawsze stanie za nimi murem, czy w czasie wojny czy pokoju. Na dobre i na złe. Bo jesteśmy ich rodzicami, a one są naszymi dziećmi – cokolwiek zrobią, kimkolwiek będą, z kimkolwiek będą sypiać. Zawsze będziemy ich kochać i akceptować ich takimi, jakimi są. Zawsze.
1 komentarz
No właśnie, bo dzisiaj to najbardziej ból sprawia ludzka zawiść, zazdrość, nienawiść i ten brak tolerancji do ,,inności”. Przypuszczam, że większość normalnych matek, nie odrzuciłaby własnego dziecka tylko i wyłącznie z powodu innej orientacji seksualnej – to nie zbrodnia. Matka zawsze będzie matką, a dziecko – dzieckiem. Ból dla matki to patrzeć na to jak własne dziecko cierpi.
Popieram w 100% to co napisałaś, pięknie ujęte w słowa. A miłość nieskazitelnie czysta i prawdziwa to dzieci.
Pozdrawiam serdecznie
matkapolka89