Wszyscy jesteśmy rodzicami idealnymi – najlepszymi i najmądrzejszymi w całym wszechświecie. I od samego początku uczymy nasze dzieci, że kłamstwo jest „be!”, że zawsze trzeba mówić prawdę i w ogóle (zwłaszcza mamie i tacie!), podczas gdy sami kłamiemy tym naszym dzieciom na potęgę. Wszyscy jak leci, czyż nie? Sprawdźcie zresztą sami. Oto najpopularniejsze kłamstwa rodziców.
„To jest pyszne!”
Nie ważne, że przygotowane przez nas danie jest super zdrowe – wygląda jak kupa, smakuje jak tektura, ale tak to już właśnie jest z tym jedzeniem dla najmłodszych i rozszerzaniem im diety. Jednak malucha jakoś zachęcić trzeba, prawda? Dzięki temu niewinnemu kłamstewku matka ćwiczy swój talent aktorski już od najmłodszych lat dziecka.
„Już idę!”
Wstawię tylko po drodze pranie, zdejmę z suszarki to, co już wyschło, zmiotę żwirek po kocie, umyję okna i w ogóle zrobię sto tysięcy inny rzeczy, aż w końcu dotrę do Ciebie moje drogie dziecko, licząc na to, że już mnie wcale nie potrzebujesz.
„Nic się nie stało”
Oczywiście, że się stało, bo właśnie wylałeś sok marchwiowy na moją ukochaną białą bluzkę/zrzuciłeś doniczkę z kwiatkiem z parapetu/posiusiałeś się w majtki itd., ale wiem, że zrobiłeś to niechcący i mimo, że jestem wściekła, to naprawdę próbuję Ci tego nie okazać.
„Kiedy byłam w twoim wieku…”
… byłam grzeczna, zawsze słuchałam mamy i taty, nie krzyczałam, nie biegałam, bawiłam się w swoim pokoju przez cały dzień, sprzątałam po sobie, nie wołałam rodziców co 5 sekund, sama się karmiłam, ubierałam, kąpałam, odrabiałam lekcje i w ogóle rodzice byli mi potrzebni tylko w celu dania mi życia.
„Wrócimy tu innym razem”
Czyli nigdy.
„Może jutro?”
Czyli przenigdy.
„Rozładował się”
Telefon czy tablet wyjątkowo często się rozładowuje, kiedy Twe dziecko pragnie akurat zagrać na nim w jakąś grę. Podobnie ma się sprawa baterii w tych mega irytujących, grających i świecących zabawkach. Jak pech to pech. Nie ma co.
„Jaki piękny rysunek!”
Do niczego to nie podobne i piękne wcale nie jest, ale dla nas ma wyjątkową wartość – sentymentalną. Przynajmniej do czasu, kiedy dziecko nie zaczyna przynosić z przedszkola miliona innych podobnych do siebie „pięknych” rysunków i prac plastycznych, a my już nie mamy gdzie ich trzymać (i po cichu większość z nich wyrzucamy).
„Już dojeżdżamy”
Nie będziemy przecież tłumaczyć po raz setny trzylatkowi, że jeszcze 168,5 km i 3 zwężenia i 5 postojów i dwa 4-kilometrowe korki po drodze, tylko powiemy, że przecież „zaraz dojedziemy”. Po raz setny zresztą licząc, że w końcu znudzi się tym pytaniem nas w kółko o to samo i uśnie.
„Nie ma już słodyczy”
„Skończyły się. W całym domu. I w ogóle w okolicznych sklepach i magazynach, więc nawet gdybym bardzo chciała, to nic na to nie poradzę Kochanie” (nie dotyczy czekoladowych i żelkowych zapasów matki / ojca).
„Pora spać / Wszystkie dzieci już dawno śpią / Mama i tata też już idą spać”
Czyli jesteśmy już zmęczeni zabawą i odpowiadaniem na milion pytań i bardzo pragniemy już spędzić czas bez dzieci tj. ze sobą nawzajem lub osobno, z książką, filmem, tabliczką czekolady, lakierem do paznokci albo własną poduszką.
„Nie będzie bolało”
„To nic drogie Dziecko, że za chwilę w Twą małą rączkę piguła wbije ogromną igłę, a dentystka rozwierci ci pół zęba – nie będzie bolało”. I wolisz skłamać dziecku prosto w oczy niż uprzedzić je o bólu przy okazji budując w nim przekonanie, że nie można Ci ufać. No chyba, że sprytnie wywiniesz się niewiedzą. Nie lubię bardzo.
Znacie jeszcze jakieś mniej lub bardziej niewinne kłamstwa rodziców? Uzupełnijmy listę!ŁAMSTWA RODZICÓW
1 komentarz
Ciekaw jestem jak wygląda bez kłamstw. Nie pochwalam tego. Staramy się nie okłamywać dziecka.