Odkąd w naszym domu są dzieci w każdą Wigilię odwiedza nas Święty Mikołaj. Ale wiecie, nie jakiś tam przebieraniec, tylko taki prawdziwy! W pięknym czerwonym stroju, z białą, bujną, kręconą brodą i włosami. Nawet ma duży, okrągły brzuszek! No i okulary ma. Dziwnym trafem pojawia się dokładnie wtedy, kiedy M. idzie do garażu wziąć coś z auta. Nie wiadomo też dlaczego M. wraca zawsze zaraz po tym, jak Mikołaj już sobie pójdzie zostawiając nasze dzieci szczęśliwe z wymarzonymi prezentami w dłoniach. Jednak w tym roku Mikołaja u nas w domu nie będzie. Czy to znaczy, że tak naprawdę to Mikołaj nie istnieje?
Dusia ma 6 lat, a Staś 3. Nadal wierzą w Świętego Mikołaja i cały grudzień odliczają dni, kiedy Mikołaj odwiedzi ich w naszym domu. To nic, że w tym czasie zdążą spotkać Mikołaja w co drugim sklepie, jeden odwiedzi Juniora w przedszkolu, inny Duśkę w szkole. One i tak czekają na tego prawdziwego. Według nich tamte to przebrane elfy, bo przecież Mikołaj nie może być wszędzie. Na dodatek „ten Mikołaj w szkole miał głos jak pan woźny. No i brody nie miał prawdziwej, tylko wiesz mamo, taką na gumkę”. „Zresztą ten Mikołaj w zeszłym roku u nas w domu, to miał z kolei buty jak nasz tata”. Taka ta moja Duśka spostrzegawcza.
Dlatego też postanowiliśmy, że w tym roku po raz pierwszy Mikołaj nie odwiedzi nas w naszym domu. Jestem pewna, że Dusia rozpoznałaby tatę i albo wybuchłaby śmiechem, że tata się wygłupia albo … płaczem, bo poczułaby się oszukana. Tak czy owak jednocześnie odebralibyśmy Juniorowi wiarę w Mikołaja o te dwa, trzy lata za wcześnie… To nic, że M. doszedł do perfekcji w zmienianiu głosu czy przyjmowaniu lekko zgarbionej pozycji, a pod czerwono-białym strojem ma ogromną kurtkę puchową, która nadaje mu kształt idealnie pulchniutkiego Mikołaja z dużym brzuchem. Z pewnością zdradzi go spojrzenie, dłonie, a może coś, na co my dorośli zupełnie nie zwrócilibyśmy uwagi. Moja mama opowiadała mi zresztą, jak ja rozpoznałam swojego tatę w stroju Mikołaja po… zapachu.
Stąd pomysł na list, który jutro rano nasze dzieci znajdą w swoim pokoju. Mikołaj napisze w nim, że niestety nie da rady dotrzeć na Wigilijną kolację, żeby osobiście złożyć na ich ręce podarki. Jednak mają się nie martwić, bo prezenty są już w drodze i z pewnością będą na nich czekać. Bo są wspaniałymi dziećmi i w pełni zasłużyły na spełnienie ich życzeń… Niech ta ich wiara trwa tak długo, jak się da, a Mikołaj na zawsze pozostanie w ich wspomnieniach jako prawdziwy i tajemniczy przybysz z dalekiej północy, o którym będą opowiadały swoim dzieciom, gdy my już będziemy staruszkami.
1 komentarz
Nawet dorośli obchodzą Mikołajki, więc niech t będzie jak najdłużej :)