Ja naprawdę bardzo lubię być w ciąży. Czuję się dumna i wyjątkowa, że oto pod moim sercem rośnie sobie mały człowiek. Jednak jest kilka rzeczy, które mnie w byciu w ciąży bardzo wkurzają. Oto kilka z nich.
ZAKAZY ŻYWIENIOWE
Nie mogę jeść tego, na co właśnie mam ochotę! A akurat teraz zjadałbym sushi czy tatara wołowego, napiłabym się czerwonego wina albo chociaż piwa z pianką… Nie jestem panikarą, jednak listerioza, toksoplazmoza czy salmonella to nie są mikroby, które chciałabym zafundować mojemu dziecku. Podobnie jak FAS*.
BRAK BIEGANIA
Nie mogę iść pobiegać, bo brzuch, bo łatwo o przeziębienie, a przecież właśnie teraz jest idealna pogoda na małą przebieżkę! Czasem, kiedy poczuję zapach wiosny, a w radiu usłyszę piosenkę, której słuchałam pokonując kolejny kilometr czy moment zwątpienia, to aż przebieram nogami. Brakuje mi tego bardzo.
BRZYDKI PĘPEK
W pełni akceptuję moje zmieniające się w ciąży ciało. Okrąglejszą twarz, coraz bardziej naciągniętą skórę na brzuchu, kolejne kilogramy na łazienkowej wadze. Jednak nie mogę pożałować mojego pięknego pępka, który miałam przed ciążami. Podczas pierwszej ciąży zrobił się wypukły i… nigdy już nie wrócił do swojej idealnej formy. Teraz znowu odstaje.
CHODZĄCA KATASTROFA
W ciąży wszystko wypada mi z rąk, a czego się nie dotknę to psuję. Z całkiem nieźle zorganizowanej osoby staję się chodzącą katastrofą! Jak czegoś sobie nie zapiszę, to na bank o tym zapomnę. I to zmęczenie… Kiedy wracam popołudniu do domu to padam na kanapę i nie mam siły z niej wstać. A przecież tyle rzeczy jest do zrobienia, bo dzieci, bo dom….
Bo mimo tego, że ciąża to wyjątkowy stan i to nie podlega wątpliwości, to nie poddawajmy się presji otoczenia, że musimy uwielbiać w niej być. Czasem można jej nie lubić za kilka wydawałoby się błahych rzeczy (jak te powyżej), czasem można jej szczerze nienawidzić i z utęsknieniem czekać na rozwiązanie. Tak czy owak warto się przemęczyć, bo na końcu czeka nas wspaniała nagroda – nasze dziecko.
* (ang. fetal alcohol syndrome) – płodowy zespół płodowy
3 komentarze
Ja ciążę czasem lubiłam, a czasem wręcz przeciwnie. Zależy od okresu i samopoczucia. Ale generalnie nie chciałabym chodzić znowu w ciąży… raz przeżyć coś takiego i wystarczy. Teraz w końcu mogę leżeć na brzuchu, jest mi o wiele wygodniej, czuję się lepiej i nie muszę się martwić, że zrobię coś dziecku przez stres/jedzenie/przemęczenie itp. A co do twojego ostatniego punktu: mi w ciąży zrobiły się takie dziury w mózgu, że masakra. Ani się skupić, ani zapamiętać :P
Do tej listy można by jeszcze dodać odrzut od zapachu proszku do prania i pasty do zębów. Do teraz (a minęło dobrych parę lat od pierwszej ciąży), kiedy przechodzę w drogerii koło proszków, robi mi się słabo:D
Tak samo jest z dzieckiem. ;) Kochamy je, troszczymy się, ale niestety potrafi nam zajść za skórę.