Nie mam pojęcia, kiedy to się stało. I to tuż pod moim nosem! Zupełnie niezauważenie moja córka przestała być małym dzieckiem, a stała się dziewczynką. Rezolutną, blisko 7-letnią istotą, która ma swoje humory, zachwyty i przekonania. Bo nagle oglądane dotąd przez nią kreskówki stały się bajkami dla dzidziusiów, a jej sercem zawładnęła niejaka Luna z serialu „Soy Luna”.
Luna jest wesołą nastolatką mieszkającą w Meksyku. Pewnego dnia jej życie staje do góry nogami – wraz z rodzicami musi przeprowadzić się do Buenos Aires w Argentynie. Luna musi więc odnaleźć się w zupełnie dla niej nowej rzeczywistości czyli nowej szkole, co nie jest takie łatwe dla dorastającej dziewczyny. Wszystko się jednak zmienia, kiedy odkrywa tor dla wrotkarzy Jam & Roller. W tym niezwykłym miejscu Luna nie tylko rozwinie swoją pasję do jazdy i tańca na rolkach, pozna nowych przyjaciół czy zakocha się, ale także odkryje swoją prawdziwą tożsamość.
W związku z fascynacją mojej córki serialem na liście towarów pożądanych znalazło się oczywiście wszystko to, co z Luną jest związane. Od zeszytów po ubrania, przez kubki aż do spinek do włosów. Raz na jakiś czas sama ofiarowuję jej zresztą jakiś gadżet z Soy Luną, bo lubię sprawiać jej frajdę. A ona nakłada te swoje ukochane, brokatowe słuchawki na uszy, włącza piosenki z serialu i skrobie tajemnicze opowiadania w kolorowym pamiętniku. Z najpiękniejszym uśmiechem na twarzy jaki znam …
I chociaż za jakiś czas z pewnością pojawi się w jej życiu zupełnie nowy idol, który skradnie jej serce, to moim obowiązkiem jako mamy za każdym razem będzie akceptacja jej dziecięcych fascynacji ze zrozumieniem. Bo sama wciąż pamiętam swoich idoli sprzed lat i te niezwykle silne uczucia, jakie mi wtedy towarzyszyły. A także pełne wsparcie mojej mamy, która cierpliwie znosiła te moje miłostki i wszystkie fanaberie z tym związane.
Gadżety z Soy Luna, które widzicie na zdjęciach to:
– Słuchawki Soy Luna
– Pamiętnik + make up Soy Luna
– Zestaw do robienia tatuaży Soy Luna
10 komentarzy
O pierwszej bajki dzieci stają się fanami ich bohaterów. U nas apogeum przechodzi Peppa, ciekawe co będzie następne. Zestaw z tatuażami – super! Pewnie obie chodziłybyśmy wysmarowane ;)
Myślę że to fajne mieć swoich bajkowych, książkowych bohaterów, z którymi się utożsamiamy.
Ps. Jako że znam hiszpański to mała podpowiedź: Soy Luna znaczy Jestem Luna
Ja też znam :)
Pamiętam swoje gadżety ze Spice Girls i doskonale rozumiem Twoją córkę. W zielonej bluzie ze spajsetkami jakbym mogła, to bym spała swojego czasu i marzyłam o tym, by być Victorią Adams (teraz Beckham) ;)
Trzeba szanować zainteresowanie i pasje swoich dzieci, nie negować ich idoli. To fajne jak dziecko się w coś wkręca tak na maksa.
My jesteśmy na etapie Elsy – nieustannie :)
Jejku co to jest Soy Luna?
Chyba wypadłam z obiegu. Moja Ala to ciągle chce być Elsą :)
W moim domu na razie królują tacy bohaterowi jak Kicia Kocia i Tom Holownik, ale sama pamiętam moją miłość do serialu Zbuntowany Anioł (muzyka, plakaty, koncert Natalii Oreiro). Twoja Mała Księżniczka zaczyna dorastać… :)
Ten etap jeszcze przede mną, ale już teraz mogę się do niego przygotować:)
No jeszcze to przed Nami :) Zanim Maja dorośnie pewnie coś innego będzie na fali :) Tak się właśnie zastanawiam, czym ja się fascynowałam i na tym etapie to były chyba kolorowe karteczki :)