Lubię być w ciąży. Bardzo. I poza TYMI kilkoma rzeczami, które mnie wkurzają, przez wiele miesięcy naprawdę cieszy mnie ten wyjątkowy stan. Jednak w końcu nadchodzi jeden miesiąc, którego nie znoszę. To ten ostatni. Dziewiąty miesiąc ciąży, który właśnie rozpoczęłam.
KIEPSKI SEN
Dziewiąty miesiąc ciąży to u mnie nieprzespane noce albo częste pobudki. Zazwyczaj na przemian. Co chwila chce mi się siusiu, nogę wykręca mi skurcz albo muszę zmienić pozycję, bo połowa ciała zdążyła mi już boleśnie zdrętwieć. Na dodatek jak dla mnie mało jest aż tak dziwnie nieprzyjemnych rzeczy, jak zmiana boku, na którym leżę. To właśnie wtedy czuję, jak dziecię w mym brzuchu przesuwa się czy wręcz przelewa z jednej strony na drugą. Brrr… Do tego ciągle mi gorąco i duszno i w ogóle źle.
TOWARZYSZ – BÓL
Maluch ma już ciasno w moim brzuchu, więc mocno się rozpycha łokciami wkładając przy okazji stopy pod żebra, a rączki w pachwiny. Do tego głową uciska mój pęcherz i (przy okazji) różne nerwy. Dlatego nie raz mam okazję poczuć żywy ogień tudzież rażenie prądem w pośladku czy udzie. W poprzedniej ciąży bardzo często łapało mnie coś na kształt rwy kulszowej, która atakowała np. podczas spaceru po ulicy. Ból odbierał mi wówczas możliwość jakiegokolwiek ruchu nogą i musiałam po prostu ukucnąć, zagryźć wargi i przeczekać. Nie raz ze łzami w oczach.
STRES I STRACH
W pierwszej ciąży dziewiąty miesiąc to był strach przed nieznanym czyli w moim przypadku planowym cesarskim cięciem. W drugiej ciąży także się bałam, bo już wiedziałam na czym to planowe cięcie polega ;) Teraz raczej nie boję się już kolejnego cc tylko stresuje mnie cała ta logistyczna otoczka. Czy otoczę moje dzieci należytą opieką tuż przed i zaraz po rozwiązaniu, czy zdążę ze skompletowaniem wyprawki na czas, czy uda mi się pozałatwiać wszystkie sprawy zawodowe (uroki prowadzenia własnej firmy) i w ogóle inne rzeczy, które nagle spadły na moje barki. Muszę być silna i ogarnięta bardziej niż kiedykolwiek, a czuję się taka słaba i bezbronna…
Ale choćby nie wiem jak bardzo ten dziewiąty miesiąc dał mi fizycznie i psychicznie w kość to wciąż się uśmiecham. Do siebie i do świata. Bo przecież wiem, że na końcu tego koszmarnego miesiąca czeka mnie najwspanialsza nagroda – będę mogła po raz kolejny doświadczyć cudu narodzin. Przytulić mojego wyczekiwanego, najmłodszego synka, do którego już teraz czują nieopisaną miłość. To ona daje mi siłę i wiarę, że dam radę! Kocham więc i czekam. Jeszcze miesiąc Moja Kruszynko. Jeszcze miesiąc.
13 komentarzy
Ja jestem w 7 i też mam w domu dwa szkraby, bo właśnie spodziewamy się z mężem trzeciej córki. Mnie chyba najbardziej przeraża ten 8, który przypadnie na sierpień. Już teraz gdy trafią się upalne dni to jest mi coraz ciężej. Pocieszam się, że na początku sierpnia mąż ma urlop i czeka nas tydzień wytchnienia poza domem. Mam nadzieję, że uda się naładować akumulatory na końcówkę ciąży :) Września nie mogę się doczekać chociaż może jeszcze nie wiem co mówię, bo narodziny córki zbiegają się w czasie ze zmianami w życiu zawodowym mojego męża, co sprawi, że przez pol roku bedzie wpadal do domu praktycznie jak gość ale mam nadzieję, że jakoś przetrwam :) powodzenia życzę nam obu :)
Dokładnie tak! Przez całą ciążę pracowałam, góry mogłam przenosić, obecnie mam 39+4 i normalnie już nie mam siły… Miednica mnie boli, krok mam pingwini, w nocy sto razy na siku… A najgorsze w tym wszystkim, że lekarz już 3 tygodnie temu mówił, że poród się szykuje szybciej – no i w poniedziałek termin, tak szybciej wyszło :p
Bo kobiety są masochistkami, mimo że wiesz co Cię czeka, to ten mały człowiek jest tego wart. Pamiętam, jak urodziłam drugiego szkraba, to dosłownie chwilę po porodzie już marzyłam o kolejnym. Żaden ból, żaden strach nie jest w stanie pokonać instynktu.
Ciąża to był dla mnie koszmar. 25 tygodni przeleżane w łóżku za drugim razem „TYLKO” 20 tygodni. Marzę o trzecim dziecku, ale trzeciej ciąży nie zniosę, więc chyba jednak pozostanę przy dwójce. Zawsze zazdrościłam kobietom, które lekko przechodzą ciąże i wkurza mnie tekst „ciąża to nie choroba” a już w ogóle w ustach facetów. Ja w ciąży czułam sie jak z jelitówką, grypą i migreną naraz.
To ja miałam szczęście. Nie dotykała mnie żadna z w/w rzeczy :)
Już niedługo :*
Dla mnie dziewiąty miesiąc był jednym z lepszych. Czułam się fantastycznie, dobrze spałam, brzuszek miałam mały, wszystko było super, po wszelkich dolegliwościach jakie miałam między 5 a 8 miesiącem. Tylko niestety w połowie 9 miesiąca trafiłam na patologię ciąży gdzie leżałam tydzień, a potem miałam wywoływany poród. Samego porodu się nie bałam, bo nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka, bardziej bałam się jak poradzę sobie z tym, że w moim życiu pojawi się dziecko
Dla mnie najgorsza była potworna zgaga, na którą nic nie pomagało i skurcze łydek (na które pomagał masaż ;). Strach przed nieznanym również mi dokuczał, ale starałam się myśleć pozytywnie i na siłę odganiać złe myśli. Jakoś pomogło ;)
Pozdrawiam
W pierwszej ciąży dwa ostatnie miesiące to był koszmar przez cholestazę, w drugiej całą ciążę bałam się, że koszmar z pierwszej wróci, ale ogólnie znosiłam obie ciąże rewelacyjnie. Życzę spokojnego rozwiązania, już tylko troszeczkę :)
Najśmieszniejsze, że początkowo kiepski sen, i chyba nigdy strach nie przechodzą!
Chuśtawka nastrojów,każda przeżywa to różnie…
Wiele spraw jest do załatwienia a czasu jakby mało a do tego różne bóle, ale to chyba normalność!
Jak piszesz jeszcze miesiąc i nadejdzie radosna chwila,choć stres wcale nie minie ;)
u mojej żony utrapieniem były nudności i wymioty, które zaczęły się od 3 miesiąca i trawy aż do końca ciąży.. Masakra jakaś była. Przytyła przez to raptem 8 kilogramów! był strach, bo prawdopodobnie przez to, było mało wód. Dodatkowo po drodze doszła cukrzyca i nadciśnienie ciążowe – tak że było ciekawie. Na szczęście wszystko jest teraz okej a maluch jest zdrowy.:)
Jak ktoś wymyśli skuteczny dla wszystkich sposób jak się wyspać w ciąży to będzie bogatym człowiekiem :)
Świetna robota!