Kiedy na świat przychodzi dziecko, chcemy dać mu to, co najlepsze. Jednocześnie ze wszystkich stron jesteśmy bombardowane różnymi, często sprzecznymi informacjami, co jest dla tego naszego dziecka dobre, a co nie. Dlatego dzisiaj chciałabym rozprawić się z kilkoma mitami krążącymi po internecie dotyczącymi pielęgnacji skóry dziecka.
Skóra niemowląt i małych dzieci nie jest jeszcze dość dojrzała, aby samodzielnie wyprodukować odpowiednią ilość łoju, który w naturalny sposób chroni skórę chociażby przed utratą wody. Do tego jest ona nawet 30% cieńsza od skóry dorosłego człowieka (!) i bardziej podatna na substancje drażniące. Pielęgnacja skóry dziecka polega więc nie tylko na jej delikatnym myciu, ale także na natłuszczeniu. Dzięki temu oczyszczamy ją z zanieczyszczeń, a następnie wzmacniamy barierę naskórkową, która ogranicza nadmierną utratę wody, łagodzi podrażnienia i zmniejsza tarcie skóry o ubranko czy pieluszkę.
Dlaczego nie wystarczy umyć dziecka samą wodą?
Otóż tłuszcz i brud nie rozpuszczą się w wodzie, a więc pozostaną na skórze. Do tego dochodzi twarda woda płynąca z naszych kranów, która podrażnia delikatną skórę dziecka. Łagodne produkty myjące dla dzieci nie tylko więc delikatnie oczyszczą skórę dziecka, ale ograniczą też wpływ twardej wody na jej kondycję.
Czy istnieją kosmetyki dla dzieci bez chemii?
Nie. Ponieważ nie ma świecie ani jednej rzeczy, która nie zawiera „chemii”. Nawet woda jest substancją chemiczną, a skład chemiczny truskawki potrafi przyprawić o zawrót głowy. Tym bardziej kosmetyki. Jednocześnie nie należy się tej chemii obawiać. Tak naprawdę zarówno w naturze, jak i w laboratorium mogą powstać substancje i szkodliwe i dobroczynne.
Czy oliwa z oliwek lub olej kokosowy mogą zastąpić krem dla dziecka?
Nie, ponieważ to nie są kosmetyki. To produkty spożywcze, które mają różną jakość i różny skład chemiczny w zależności od tego gdzie i kiedy je kupimy. Mogą zatykać pory (zwłaszcza olej kokosowy), a ze względu na zawartość kwasu oleinowego mogą wręcz źle wpływać na kondycję skóry. Zdecydowanie lepiej więc wybrać kosmetyk, bo każda sztuka danego kosmetyku ma taki sam skład (!), który przeszedł wcześniej szczegółowe i restrykcyjne badania oraz ocenę bezpieczeństwa.
Czy w kosmetyku musi znajdować się konserwant?
Konserwanty są niezbędne we wszystkich produktach kosmetycznych zawierających w swoim składzie wodę, bo to ona jest głównym środowiskiem rozwoju drobnoustrojów. Np. oliwka na bazie oleju parafinowego konserwantu zawierać już nie musi. Kosmetyk może zostać zainfekowany przez grzyby czy bakterie podczas zwykłego stosowania i dość szybko stać się bezużyteczny lub nawet szkodliwy. Konserwant daje więc nam gwarancję, że produkt jest dla nas bezpieczny od otwarcia do ostatniej kropli – jest bezpieczniejszy niż bakterie czy grzyby, które mogą się rozwinąć w kosmetyku bez konserwantu. Co ciekawe, parabeny to jak dotąd najlepiej zbadane substancje konserwujące stosowane w kosmetykach.
A czym jest SLS i SLES?
Te pojęcia straszą nas na forach, a tak naprawdę w uproszczeniu są to substancje myjące i pieniące. Rzeczywiście mogą mieć działanie drażniące na skórę dziecka, ale tylko gdyby były stosowane jako pojedyncza substancja w wysokich stężeniach i jednocześnie długo pozostawały na jego skórze. Składniki te znajdziemy jednak przede wszystkim w żelach do mycia czy szamponach, a więc kosmetykach, które spłukujemy. Zgodnie z badaniami są one zupełnie bezpieczne.
Skąd więc czerpać wiarygodną wiedzę na temat składników w kosmetykach?
W miejscach, gdzie autor powołuje się na konkretne źródła naukowe, badania i opracowania, a nie utarte internetowe mity bez potwierdzenia. Z polskich stron polecam chociażby portal Kosmopedia.pl, a z zagranicznych Cosmeticsinfo.org.
Ja swoją wiedzę o kosmetykach dla dzieci uporządkowałam na wyjątkowych warsztatach, w których miałam przyjemność uczestniczyć razem z innymi blogerami tj. „Sprawdzone – udowodnione! czyli cała prawda o kosmetykach dla dzieci”. Warsztaty poprowadziła dziennikarka Katarzyna Bosacka (prywatnie mama czwórki dzieci), p. Agnieszka Machnio (ekspertka marki Johnson’s, redaktor magazynu dla położnych „W Czepku Urodzone”) oraz dr inż. Magdalena Sikora, ekspert w zakresie surowców i półproduktów kosmetycznych. Na warsztatach oprócz ogromnej dawki potwierdzonej naukowo wiedzy rozkładaliśmy m.in. flagowy produkt Johnson’s czyli łagodny płyn do mycia na czynniki pierwsze ;)
19 komentarzy
Brzmi to przekonująco, zasiałaś we mnie ziarno wątpliwości…A jednak zastanawiam się, skąd w takim razie taki nacisk na kosmetyki bez parabenów i innych tego typu substancji ? I które informacje są bardziej wiarygodne – te z niezależnych żródeł, czy te przekazywane przez ekspertów konkretnej marki?
Pytanie brzmi, które niezależne źródło udowodniło szkodliwość np. parabenów w stężeniu równym z tym w kosmetykach? Nie udało mi się takowego znaleźć. Dlatego tak, bardziej ufam ekspertom – naukowcom niż wpisom na forach.
Chyba będę musiała zgłębić temat – bo ten wpis dał mi do myślenia. Już sama nie wiem, co prawdą – a co propagandą.
Myślę że najważniejsze to zawsze zachować zdrowy rozsądek i nie dać się zwariować :)
Warto nauczyć się czytać etykiety kosmetyków i wybierać te z najkrótszym składem. A poza tym kierować się zdrowym rozsądkiem :)
Ważne by zachować równowagę i zdrowy rozsądek. Mnie samej nieraz służą kosmetyki choćby do włosów, które mają niby okropny skład, a te ekologiczne robią z włosów siano i wysuszają.
O, dowiedziałam się sporo rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Dziękuję Ci za ten wpis!
Nie mam dzieci więc co do kosmetyków dla nich nie będę się wypowiadać, powiem tylko tyle że sama jakiś czas temu zmieniłam pielęgnacje z kosmyków drogeryjnych na naturalne i jestem z tego bardzo zadowolona.
To ciekawa, że nasza wiedza na tego typu tematy mimo lat ewolucji wciąż jest tak uboga
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach łatwiej jest nam się bać niż przekonać się na własnej skórze.
bardzo dobrze napisany artykuł.
Cieszę się, że kiedy syn sie urodził była tylko oliwka i krem nivea. Spokój duszy, że robie dobrze był zapewniony:-)
Paradoksalnie byc moze, ale mnie i moje dzieci uczula wlasnie wiekszosc kosmetykow „naturalnych”. Uwazam, ze nie warto popadac w paranoje z tymi skladami kosmetykow :)
Kasia Bosacka <3 Czemu mnie nie było na tym wykładzie:(
Teraz jest bardzo duży wybór kosmetyków dla dzieci do wyboru do koloru, ze można zwariować szukając odpowiedniego.;-)
Nie wszystkie konserwanty są złe. Nie dajmy się zwariować ;)
Nie do końca zgadzam się z tym wpisem. Jako chemik i pasjonatka naturalnej kosmetyki mogę przyznać rację co do konieczności stosowania konserwantów w kosmetykach zawierających fazę wodną. Jednak zdecydowanie oliwa z oliwek będzie lepiej natłuszczać skórę maluszka niż pochodne ropy naftowej, które są zawarte w kosmetykach znanej marki JnJ. Zawsze lepiej postawić na zdrowy rozsądek, a publikacji szukać np w google scholar ;).
Jestem przekonana, że komentowałam już ten tekst, ale nie widzę mojego komentarza. W każdym razie – dużo ciekawych faktów, o których nie miałam pojęcia. Powiem Ci nawet, że słyszałam dużo dobrego o oleju kokosowym i nawet go kupiłam, ale synkowi nie podszedł ;) Używam więc tylko w kuchni.
Mnie frapują emolienty. Kosmetyki dla dzieci bombardują nas, młodych rodziców, emolientami.
A ja od położnych słyszałam, żeby nie przeginać i nie używać ich „na zapas” czyli wtedy, gdy skóra nie wykazuje skłonności do atopi i utraty nawilżenia.
Bardzo dziękuję za ten wpis :) jest wręcz genialny a do tego bardzo pouczający. Od dziś na pewno będę zwracać uwagę co zawierają kosmetyki i które są najlepsze.