Zawsze myślałam, że najwięcej niebezpieczeństw czyha na moje dzieci poza domem. W drodze do szkoły, na placu zabaw czy na wakacjach u babci w innym mieście. W jak dużym błędzie byłam przekonałam się kilka tygodni temu, kiedy to moje dzieci wpadły na pomysł „rewelacyjnej” zabawy.
CO WYMYŚLIŁY MOJE DZIECI
Pewnego sobotniego popołudnia moje dzieci bawiły się w swoim pokoju, a ja krzątałam się w kuchni. Męża w domu nie było. O dziwo tym razem nikt mnie z dziecięcego pokoju nie wołał co 5 minut (bo ktoś kogoś „przypadkiem” uszczypnął czy coś komuś zepsuł), więc musiała to być wyjątkowo udana i zgodna zabawa. Po kolejnym kwadransie względnej ciszy postanowiłam ukradkiem podejrzeć, w co też tak pięknie się ze sobą bawią. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przez szparę w uchylonych drzwiach zobaczyłam moje wspaniałe i mądre dzieci siedzące na szafie! Z uśmiechem na ustach prowadziły żywą konwersację, popijały niewidzialną herbatkę i zagryzały ją wymyślonymi ciastkami. Otóż moje dzieci zrobiły sobie piknik pod chmurką. Na szafie.
Przed oczami stanął mi wtedy obraz przewracającej się szafy, która w zwolnionym tempie przygniata moje dzieci. Szafy, która w najlepszym wypadku mocno je obija czy nawet łamie im ręce, a w najgorszym może nawet zabić… Bardzo się wówczas zdenerwowałam. Pomogłam im z tej szafy zejść, a potem długo z nimi rozmawiałam. Byłam na nie zła. Byłam zła na siebie. Jednak im dłużej tłumaczyłam im, co mogło się stać i jak bardzo było to nieodpowiedzialne, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że przecież to są tylko dzieci! One właśnie w ten sposób poznają świat. Kombinując, próbując, sprawdzając, wymyślając, często ucząc się na własnych błędach, ale jednocześnie nie mając zielonego pojęcia o konsekwencjach swoich działań. Oczywiście mogę starać się je chronić, ale przecież nigdy nie będę z nimi zawsze i wszędzie.
Szczęściem w tym wszystkim było to, że mój mąż przezornie przykręcił wcześniej tę szafę do ściany, o czym kompletnie wtedy zapomniałam. Bez tego zabezpieczenia pewnie dawno by z nimi runęła… Jednak powiedzmy sobie szczerze, w ilu domach wszystkie większe meble są przykręcone do ściany? A ile różnych większych lub mniejszych rzeczy może przytrafić się naszym dzieciom w domu, a ile poza nim? Dziesiątki? Setki? Złamania, ugryzienia, rany… Różne pomysły rodzą się w dziecięcych główkach i niektóre z nich naprawdę mogą się skończyć źle. Jednocześnie my – rodzice nie jesteśmy w stanie uchronić naszych dzieci przed tymi wszystkimi nieprzyjemnymi zdarzeniami. Ale możemy się chociaż na nie przygotować.
JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA DZIECIĘCE WYPADKI?
Po pierwsze powinniśmy wziąć udział w kursie udzielania pierwszej pomocy dzieciom lub chociażby zapoznać się z materiałami na ten temat. Jest to absolutne minimum! Wypadek może zdarzyć się zawsze i wszędzie, a kluczowe są pierwsze minuty po nim. Musimy więc wiedzieć, jak prawidłowo się wówczas zachować, gdyż może to uratować czyjeś życie. Życie naszego dziecka. Godne uwagi są filmy z udziałem ratownika, Mikołaja Łaskiego, autora książki „Pierwsza pomoc dla dzieci i niemowląt” już dostępne w internecie.
Po drugie należy wybrać korzystne ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków czyli NNW. Niestety NNW dostępne w szkołach czy przedszkolach, do którego jesteśmy bardzo gorąco namawiani w sekretariatach, zazwyczaj daje bardzo ograniczoną ochronę, a wypłata odszkodowania następuje w odległym terminie po zakończeniu leczenia. Ja od lat wykupuję NNW dla moich dzieci u zewnętrznego ubezpieczyciela, do czego każdy z nas ma prawo.
W tym roku moją uwagę zwróciło Ubezpieczenie na Dziecięce Wypadki oferowane przez Nationale-Nederlanden. Tutaj to Ty decydujesz, na jaką kwotę ubezpieczasz swoje dziecko, a tym samym jaką składkę płacisz. Nie musisz też czekać na wypłatę odszkodowania w nieskończoność – pieniądze otrzymujesz zaraz po zdarzeniu i możesz je wykorzystać chociażby na lżejszy gips dla dziecka w przypadku złamania. W ramach tego ubezpieczenia, w przypadku dłuższej nieobecności dziecka w szkole, ubezpieczyciel pokrywa koszty korepetycji czy rehabilitacji, może też zapewnić domową opiekę pielęgniarki. Naprawdę warto tę ofertę rozważyć. Tym bardziej, że chroni Twoje dziecko 24h przez 7 dni w tygodniu w szkole, w domu, wszędzie. Nieważne, co też ta mała główka następnym razem wymyśli.
A wy jesteście przygotowani na wypadek Waszego dziecka?
13 komentarzy
Dziecku trzeba czasem pozwolić na samodzielność. Musi się nauczyć sam decydować, co jest dla niego dobre a co złe. Niebezpieczeństwo jest wpisane w nasze życie ;)
Ja coraz częściej myślę i takim ubezpieczeniu. Przy polisie domowej mam wprawdzie rozszerzenie OC. Warto poczytać co tam mam i od jakich nieszczęść nas chroni.
Ja mam czasami podobne wizje, że coś się stanie. I faktycznie nie trzeba zupełnie wychodzić z domu. Pomysłowość dzieci i ich kreatywnosć jest ogromna. :)) Dziękuję za podpowiedź, od jakiegoś czasu myślę nad dodatkowym ubezpieczeniem dla dzieciaków.
Jeszcze nie mam dzieci, ale dobrze, że nic się nie stało. Warto rozmawiać i uświadamiać dzieci. O ubezpieczeniach oczywiście też należy pamiętać.
Nie ma nic cenniejszego dla rodzica od zdrowia i bezpieczeństwa swoich dzieci. Na takie wypadki warto się ubezpieczyć, i przede wszystkim pamiętać, że COŚ stać się może wszędzie i nie wiemy kiedy. Nie damy rady zawsze ochronić swoich dzieci.
Dzieci w taki sposób poznają świat i jestem zdania, że czasem muszą coś narozrabiać, bo dzięki temu mogą wiele się nauczyć :)
Dobra sprawa z takim ubezpieczeniem i dziękuję, że o nim napisałaś, bo przyda mi się to w przyszłości :)
O tak, najwięcej wypadków zdarza się w domu. Dzieci bywają nieprzewidywalne :)
Zanim Hania pojawiła się na świecie przeszłam kurs I pomocy przedmedycznej, nie żałuję. Czułam się bezpieczniej
Fajny wpis, uświadomił mi, że warto pomyśleć o ubezpieczeniu, przecież zdrowie jest najważniejsze.
Ja mam np za sobą kurs pierwszej pomocy, więc w razie czego wiem jak się powinnam zachować. niemniej jednak staram się nie wariować i pozwalam im decydować
W szkole rodzenia mieliśmy kurs pierwszej pomocy, ale podobno warto tą wiedzę sobie odświeżać i przećwiczyć w praktyce raz na czas
Ja ubezpieczam swoje dziecko na jak najwyższe sumy, ale wolę to zrobić na stronie, która 50% zysku przekazuje na fundacje z całej Polski. :)
Ja kupiłam sobie właśnie z powodu obaw o jakies porwanie lub po prostu zagubienie się dziecka zegarek z gpsem, znalazłam kilka dobrych porad co do tego, zegarek działa tak, że ściąga się aplikacje na telefon i ona pokazuje lokalizacje dziecka, póki co nie przydało mi się to i mam nadzieję, że się nie przyda